Ostatnie
pożegnanie, ostatnie łzy i ostatnie spojrzenia. Wsiadając w
samochód czekający przed domem i patrząc na tłum przyjaciół z
rodzinom czułam się całkowicie rozdarta. Ogarnęły mnie spore
wątpliwości. Nie wiem, jak odnajdę się w tej szkole. Nie wiem,
czy sprostam oczekiwaniom innych.
Nic nie wiem.
Otworzyłam szybę,
wystawiłam głowę i rękę na zewnątrz zaczynając machać. Nasza
grupa jechała dwoma samochodami – jednym prowadził Niall, drugim
Louis.
- Hej, kociaczki,
gira na gaz i jedziemy, bo czeka na nas powitalny lunch ! - z radia
wypłynął głos Irlandczyka. Umh, mimo że pokazywałam po sobie że
denerwuje mnie jego ciągły głód, tak naprawdę za to go lubiłam.
Każdy z nich miał swoje małe zboczenie, co sprawiało że są
wyjątkowi i niepowtarzalni. Tak, to byli moi przyjaciele. Za nimi
skoczyłabym w ogień, nawet za Zaynem, który od małego zawsze
burzył moje zamki z piasku, starał się włamać do pamiętnika,
albo zjadał mojego ostatniego naleśnika. Chyba czas obalić mit, że
starsi bracia nienawidzą się z młodszymi siostrami.
- Mówisz masz
niedożywieńcu – chrząknął drugi kierowca do odbiornika –
Dobra marchewiątka, to pośpiewajmy coś na drogę ? - opony
zapiszczały a Boo Bear wystawił łepetynę przez szyberdach nie
patrząc na drogę i krzyknął ` Jak wrócimy urządzimy taką
domówkę na jakiej nigdy nie byliście!`
- Idioto, patrz jak
jedziesz, wystraszyłeś Skarpetkę !
- Zayn... wziąłeś
kota ? - w tej chwili na oparciu przedniego siedzenia zobaczyłam
małego persa. Dostał go od nas na urodziny. Miłował tego
czworonoga bardziej niż lusterko, ale chyba był nietrzeźwy jak
wymyślał mu imię..
- Mam go zostawić
na pastwę losu z rodzicami ?
- Szłaaaa
dzieweeeczka dooo laaaseeeczka .. Harry, kochanie, śpiewaj ! -
Louis złapał kotkę wpół i zaczął tarmosić – Hej, Malik,
zabije ci dziewczynę, blebleble. I inna cię nie zechce !
- Tomlinson, oddaj
mi Skarpetkę !
Awanturnicy
siedzieli na przednim siedzeniu, a ja z Harrym z tyłu. W drugim
samochodzie jechała reszta. Po dwóch godzinach zatrzymaliśmy się
na stacji benzynowej.
- Słyszałem że
są tu dobre pączki ! - Niall wytoczył się z samochodu i biegł w
stronę bufetu.
- Hej, Mama zrobiła
jedzenie na drogę. Jest w schowku. - krzyknął za nim Zayn
- Skończyło się
!
Nie ma to jak
wsunąć 15 kanapek i parę batoników za jednym zamachem. Ale za to
kochamy Horana, nie ?
Przez całą drogę
rozmawiałam z Harrym. Wychodząc z samochodu wziął mnie pod rękę
i zaciągnął do sklepu. Zarzucił kaptur na burzę loków i wsunął
na nos okulary przeciwsłoneczne.
- Będę kupować
lody incognito. - wyszczerzył się pokazując rząd bielutkich
zębów. Uwielbiałam jego uśmiech, bardziej niż truskawki
zmiksowane ze śmietaną, spanie w niedziele czy coca colę z lodem.
Mogłam wpatrywać się w jego roześmianą twarz godzinę za
godziną, odkrywając w niej za każdym razem coś innego. Ma urok
chłopaczyna, oj ma. Ma też powodzenie wśród dziewczyn, oby tylko
wybrał sobie tą właściwą. Kocham go jak brata i nie pozwolę,
żeby jakakolwiek go wykorzystała.
Centrum stacji było
dziś nieźle zatłoczone. Kolejka mierzyła sobie parę metrów, ale
bez czegoś chłodnego do picia nie ruszę dalej.
- Mniaaaaaaam
jestem w raju ! - Harry zachwycał się długim rzędem zamrażalek z
lodami. Jednym zręcznym ruchem złapał mnie wpół i zaczął
kołysać w rytm piosenki lecącej w radiu. Jego ciepłe ręce
owinęły mnie w talii, jeszcze cieplejszym oddechem dmuchał w moje
włosy upięte w wysoki kok, jeszcze cieplejszym uśmiechem obdarzył
moją osobę, eh. Ej, żeby nie było ! Te jego.. czułości to po
przyjacielsku. Tak tak. Przyzwyczaiłam się do tych uścisków z
jego strony, jestem przecież jego Little Cookie. Nic więcej.
Chociaż, czy
naprawdę nie chciałam czegoś więcej, oto jest pytanie. Jest
starszy o.. rok, bo niedługo będę obchodzić siedemnaste
urodziny. Ale to tylko przyjaciel, ja jestem dla niego swego rodzaju
młodszą siostrą, o którą się troszczy.. nic więcej. Między
nami jest tylko powietrze, z domieszką jego męskich perfum, których
woń ilekroć dostała się do mojego nosa powodowała ten paraliż,
z którym zdążyłam się zaprzyjaźnić.
– Ej, Nelly, jak
sądzisz, w jakim czasie się rozt...
Umilkł wpatrując
się w coś za moimi plecami. Stał przodem do mnie więc jedyne co
ja widziałam to jego nos. Nagle zmarszczył czoło, a jego buzię
wykrzywił grymas. Chciałam się odwrócić, ale złapał mnie za
łokieć.
- Nie ruszaj się.
- na jego twarzy odbił się błysk flesza.
Tylko nie teraz..
tylko nie oni..
Byłam zła.
Teoretycznie powinnam przyzwyczaić się do ciągłej obecności
paparazzich, ale w praktyce nikt nie denerwował mnie tak jak oni.
Gdziekolwiek chłopaki się nie pojawiali, już zjawiali się oni.
Dużo czasopism czepiało się mojej ciągłej obecności z nimi.
Redaktorzy brukowców snuli przypuszczenia, że coś więcej łączy
mnie z Harrym. Za każdym razem gdy przyłapywali nas razem, na
różnych blogach i portalach pojawiały się artykuły z nagłówkami
takimi jak ` Czyżby Styles gustował w chłopczycach ? ` ` Znoszone
trampki, workowata koszulka i piegowata twarz – czy tak ma wyglądać
nowa wybranka Harrego ? `
Początkowo
czytając to chciałam zapaść się pod ziemie, ale z czasem
wszystko się uspokoiło. Hazza dużo razy wypowiadał się o mnie i
Lilian podczas wywiadów. Zaprzeczał plotką, a przytulanie mnie czy
noszenie na baranach tłumaczył zwykłą przyjaźnią, jednak oni
nie przestawali.
- Harry, tutaj,
proszę pokaż się dziewczyno, jedno zdjęcie ! - piskliwy głos
jakiejś kobiety napłynął do moich uszu, ale ja narzuciłam na
głowę kaptur, zasunęłam bluzę pod szyje i spuściłam głowę w
geście rezygnacji. Znowu stanę się obiektem plotek, zacznę
dostawać listy z pogróżkami a na blogach będę komentować mnie ` Potwór z Loch Ness ` lub ` Służka przy królewiczu `
- Dziewczyny, to
One Direction ! Chcę Autograf ! Liam ! Liam spójrz na mnie ! Zayn
kochaaaam cięęęę! Jesteście niesamowici ! - cały sklep zapełnił
się fankami, które ni stąd ni zowąd wyrosły spod ziemi. Piskliwe
dziewuchy, łażą wszędzie za nimi i proszą o autografy.. czasem
nawet na cyckach czy brzuchu. Nie wszystkie takie są oczywiście, bo
fanki a psychofanki to różnica.
Jakaś blondyna
uwiesiła się na Harrym, oplatając jego nogę swoją, wypinając
biust i robiąc z ust dzióbek pozując do zdjęcia, trochę dalej
dziewczyny tratowały Zayna, na lewo Louis był otoczony grupką
wrzeszczących fanek.. a ja ? Wir piskliwych istotek przepychał mnie
na bok. Tabuny stóp w balerinkach, trampkach i obcasach (ałaj)
tratował moje nogi. Nagle poczułam mocne pchnięcie w plecy.. Boże,
jak tylko znajdę tą idiotkę która nie patrzy gdzie lezie to jej
makijaż spłynie razem z colą którą ją obleje. Ale, ale. Nie
zdążyłam tego zrobić, bo moje upadające ciało miało bliskie
spotkanko z stojakiem na okulary.
O, Pokemony. Co
tu robią pokemony ? Emgf czy tylko ja je widzę ? Pikachu ! Czemu
łapiesz mnie za rękę ? Nie, zaraz spadnę, nie puszczaj, proszę,
ja upadam ! Zaraz, co my robimy w chmurach ?
A nie, jednak
nie spadam.
Kurde, ja latam
!
O, Edward Cullen
tu idzie ! Ał, ten blask bijący od jego klaty. Serio. Oślepiło
mnie. Moje gały !
Po, Lala,
Tinkiłinki i Dipsi też tu są.
Ciekawe.
Nagle przed
oczami stanął mi Spongebob. Żółta gąbka spojrzała na mnie z
irytacją i powiedziała tym charakterystycznym głosem, jaki
pamiętam z czasów dzieciństwa
- Nie masz
kisielu. Ani galaretki czy budyniu. Więc spieprzaj.
W tej chwili
Pikatchu puścił moją dłoń, a ja leciałam, w dół, w dół,
AAA, zaraz się rozbije. Ja jeszcze tylu rzeczy nie zrobiłam..
miałam skończyć z Harrym na bungee.. Właśnie, Harry ! Harry !
Haaarry !
Ziemia już
blisko. To po mnie.
- Ty, chyba się budzi.
- To wszystko twoja wina, Niall, przez ciebie się zatrzymaliśmy na
tej cholernej stacji !
- Zamknij się !
- Ałaaaaj, to bolało ! Noemi, jesteś potworem ! Ledwo cie
poznałem, a już a) rozwaliłaś moją kanapkę b) co chwile mnie
bijesz i c) zjadłaś mojego batonika ! Biedactwo, oblane złocistą
czekoladą, posypane orzechami, a ty je tak po potworzemu zjadłaś !
One było przeznaczone mnie ! W moim żołądku czułby się jak w
raju.
Pikachu ? Czemu mnie puściłeś ? Ja nie żyje ? W niebie też tak
się kłócą, jak w domu ?
- Wołała twoje imię przez sen, uuu !
- No. Pewnie miała koszmar. Harrysztajn wyjadacz mózgów 5.
Bum. Coś ciężko upadło na podłogę.
Mimowolnie uniosłam powieki, a pierwsze co zobaczyłam to 7 łebków
będących parę centymetrów od mojej twarzy. Posiadacze tych
kapuścianych głów miażdżyli mi ciało, przez co straciłam
czucie w nogach.
- ONA ŻYJE ! HURAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA ! - z podłogi wstała jakaś
postać. Teraz ludzi było osiem. Troche czasu minęło, zanim ich
rozpoznałam.
Zayn.
Liam.
Niall.
Lou.
Lilian.
Szósta z kolei była posiadaczka czarnych włosów, sięgających
ledwo za ramiona. Miała niebieskie oczy, które ładnie komponowały
się z jej mlecznobiałą skórą. Obok niej stała dziewczyna z
rudymi kosmykami. Niepewnie uniosła również błękitne tęczówki
w moją stronę i uśmiechnęła się przyjaźnie. Jej bielutkie zęby
kontrastowały z ognistymi włosami i piegami, co nadawało jej
uroku.
Starałam się skoncentrować i przypomnieć co tu w ogóle robię,
gdy nagle coś brutalnie zgniotło jeszcze bardziej moje ciało i
przytuliło. No ludzie, ja to umieram, halo !
- Co ty.. - na mojej twarzy znalazły się włosy tego zakłócacza
spokoju, a dokładniej loki.
Burza loków.
- Jak się martwiłem, martwiliśmy, jak zemdlałaś, to moja wina,
przepraszam, ale, no, wiesz, kurde – wolniej, koleś ! Najpierw
pytanie dnia : czemu obcy facet mnie przytula ? - jesteśmy już w
FlairSchool, obejrzał cie lekarz, już dobrze Cookie.. odezwij się
no !
Oderwał się ode mnie i usiadł na skraju łóżka. Co za chłopak,
trzymajcie mnie ! Tętno podskoczyło mi jak oszalałe, czułam jak
policzki zmieniają barwę a serce szybciej bije. Przede mną była
najbardziej urocza istota jaką dane mi było w życiu obserwować.
Bujne loki, nieskazitelna twarz, zielone paczadła. Zielone jak młoda
trawa wiosną, jak mój ulubiony kisiel agrestowy, albo listki
młodego drzewa. Ich głębia pożerała mnie od środka, mimo że
malował się w nich straszny smutek i troska.
Nagle złapał mnie za rękę.. a ja głupia, z miną dzieciątka
zaatakowanego przez pedobear ` a wyrwałam ją. Czułam jak moja
twarz przybiera wyraz zakłopotania i zmieszania. Chciałam to zataić
ale jak widać nie dało rady.
- Kim ty jesteś, tak w ogóle ?
Hej, chyba nie powiedziałam czegoś strasznego ? Mój brat wraz z
resztą zespołu wydali z siebie okrzyk zdziwienia, jak moja babcia
gdy dowiedziała się że nie mam zamiaru iść na medycynę.
- Dobrze się czujesz ? Może ma gorączkę ? Chodź do tatusia ! -
Louis podczołgał się do mojego czoła i starał zamaskować
zszokowanie na twarzy. - To Harry, koteczku, Harry ! Nie pamiętasz ?
Musisz pamiętać ! To przez niego miałaś złamaną rękę, z nim
brałaś pracę dorywczą w przedszkolu..to twój przyjaciel Nel.. -
zaśmiał się nerwowo, przez co poczułam się jak kretynka.
Skołowana kretynka
.
- H-a-r-r-y. - powtórzyłam tępo spoglądając na skamieniałą
twarz posiadacza tego imienia – Harry ?
Nie przypominam sobie, żeby to bóstwo łamało mi kości czy
pracowało ze mną w dzieciarni, tym bardziej że było mi
przyjacielem...
-
Nelly. Wygłupiasz się, ale przestań bo nie pora na żarty. Byliśmy
na stacji, ty tam jak zwykle łaziłaś z Hazzą – wskazał na
loczka i znów spojrzał na mnie. Hazza ? Trzymajcie mnie ! Co to za
przezwisko ? - Nagle przyszli dziennikarze. No i fanki... Upadłaś
bo jedna cię popchnęła na stojak z okularami, który jak na złość
miał grubą rurę w środku. - skinął na moje czoło. Pomacałam
tam ręką i poczułam wielki opatrunek.- Potem obejrzał cię lekarz
i stwierdził że wszystko w porządku, musisz tylko wypocząć, a to
tylko omdlenie z bólu... oddychałaś, tętno miałaś w porządku,
no po prostu spałaś. Dowieźliśmy cię tutaj jakieś 5 godzin
temu. W międzyczasie już nas oprowadzono. To twój pokój,
mieszkasz z Lilian, a te drzwi prowadzą do apartamentu Noemi i
Camille.
- Tak, ja to pamiętam, ale.. każdy
szczegół utkwił mi w głowie, oprócz tego.. Harrego..
przepraszam, ja..
Wymieniony ukrył twarz w dłoniach, a
Liam objął go ramieniem i przyciągnął do piersi. Zaraz chyba
serce pęknie mi z bólu. Przeze mnie mu przykro..
- Coś takiego zdarzało się nie raz.
Po paru dniach pamięć jej wróci. - wtrąciła Camille. Chyba, o
ile nie Noemi. Nie miałam teraz głowy do zapamiętywania imion.
Nie zwracałam uwagi na innych
gaworzących sobie ludzi, byłam głucha na krzyki bojowe Liama który
odbywał walkę z widelcem przeciwko łyżki Louisa, ani na
dziewczyny śmiejące się z moim bratem. Wpatrywałam się w mojego
.. przyjaciela, którego istnienia nie pamiętam. A on utkwił wzrok
we mnie, ujawniając czerwone oczy i pozlepiane rzęsy, na których
lśniły jeszcze kropelki łez.
_____________________
Witam drogie panie ! ( No, może panów też, ale.. ). Trójeczka po sporej przerwie jest, choć niezbyt jestem z niej zadowolona. Bardzo przepraszam za
a) To że sporo czasu minęło zanim coś ruszyłam na blogu
b) Nie wchodzę na blogi czytelników.. obiecuje się zreflektować.
c) ŻE TAKI CHŁAM WAM WCISKAM, argh ! Napisałam jakieś bzdziny, nagle jadą do szkoły, a tu zapomina Harrego i widuje się z Pokemonami >.<Dziękuję za 600 odwiedzin.. oraz za to że wam się w ogóle chce to czytać xd
Ferie się kończą, a ja spędziłam je w książkach. W ogóle nie czuje się wypoczęta i nie wiem jak w poniedziałek pójdę do szkoły. Szykuje się sporo testów, na które mimo że przygotowywałam się sporo czasu i tak nie wszystko umiem. No ale cóż. Najwyżej będę kłaść asfalt, zamiast iść na medycynę >.<
będę kończyć, idę powtórzyć chemię. jeju co się ze mną dzieje ! x . x ocene rozdziału pozostawiam wam. jeszcze raz dziękuję i przepraszam. xxx