piątek, 30 marca 2012

6. How can I love when I'm afraid ?


 Na wstępie, przepraszam autorki blogów, których historie namiętnie czytałam i komentowałam, za to że tak długo nie udzielałam sie pod waszymi wpisami. Przyrzekam, że sie poprawie. 
- A potem kra lodu pękła. Dopiero co widziałem cię uśmiechającą się i robiącą piruety na łyżwach, a nagle zniknęłaś. Myślałem o najgorszym... ale sama złapałaś się szybko powierzchni i krzycząc że nigdy więcej nie dasz się namówić na moje pomysły wyszłaś z wody.
To co najmniej dziwne. Jakim cudem nie pamiętam momentów spędzonych z Loczkiem? Jakaś anomalia pogodowa ? Matko, Paranormal activity.
Z tego co teraz usłyszałam, okazuje się że moja przeszłość z nim związana była barwna i rozbudowana. Począwszy od wyścigach na motorach i zakończywszy na akcji charytatywnej organizowanej tylko przez naszą dwójkę.
Zerknęłam na niego z ukosa. Rozcięta warga, która i tak unosiła się w uśmiechu, twarz pokryta zadrapaniami i duży bandaż na czole. I pomyśleć, że to przez tego idiotę, który wcisnął moim koleżanką jakieś świństwo. No nie, miałam o tym nie wspominać! Nie nie nie. Nie teraz. W tej chwili jestem myślami z Harrym, nie z Lilką i Noemi. Chociaż przez parę godzin muszę o tym zapomnieć.
- To może zapytam inaczej.. jest coś, czego razem jeszcze nie robiliśmy?
- Hahaha. No wiesz... - poruszał znacząco brwiami ponownie wybuchając śmiechem. Sama zaczęłam zanosić się drgawkami głupawki, ale nie odstępując od tradycji zdzieliłam go chustką przez głowę.
Siedzieliśmy, a raczej leżeliśmy pod rozłożystym drzewem w ogrodzie szkoły. Przyroda smutniała, bo zanosiło się na burzę, do której w sumie byłam przyzwyczajona jako Angielka, za to nasze humory wręcz przeciwnie. Ten 'niepozorny' chłopak, który w kółko myśli tylko o denerwowaniu innych, okazał się powodem moich łez śmiechu. Dzięki niemu mogłam odreagować, i mimo że mijała druga godzina tematów do rozmowy nie brakowało.
- Pada? Teraz ? No niee. Pogoda potrafi wszystko zepsuć. - mruknął podnosząc się z ziemi. Złapał mnie za rękę unosząc w górę. - Wiesz, że zostalibyśmy dłużej gdyby nie to. Nie chcę żebyś się przeziębiła.
- Haroldzie, wzruszyłeś każdy centymetr mojego ciała tą troską. - westchnęłam, i tu chyba nie kłamałam. Chciałam już iść, gdy poczułam że nie mam gruntu pod stopami. Matko, najpierw troszczy się o moje zdrowie, teraz będzie mną wywijał w powietrzu. Ja mu dam!- Harry! Postaw mnie natychmiast!
- Chciałabyś. Drodzy państwo, witamy na pokładzie Odrzutowca linii lotniczych ciacho z lokami. Skromne ciacho z lokami. Proszę zapiąć pasy ! - Ni stąd ni z owąd znalazłam się na jego plecach. - Trzymaj się, Cookie. TURBO PRZYŚPIESZENIE! - ciekawie musi to wyglądać. Jakiś wypłosz z drugim wypłoszem na plecach, gna przez alejki parku i pierdzieli głupoty, ten drugi strach na wróble drze się w niebogłosy, klnąc na wszystkie znane mu języki. WYJMUJCIE APARATY, GUYS !
- Harry, ja tylu rzeczy jeszcze w życiu nie zrobiłam, nie chce skończyć zmiażdżona przez twoje cielsko ! Zaraz upadniemy ! -
- Drodzy państwo, po lewej stronie widzimy okazałe jabłonie, po prawej jakieś japońskie różowe cosie, przed nami błoto... BŁOTO ?!
Wykrakałam.
Harry starał się utrzymać równowagę na śliskiej powierzchni, ale grawitacja zrobiła swoje. Oboje runęliśmy na prawe boki ciał. Chociaż tyle, że nie umarłam śmiercią tragiczną zmiażdżona jego suchym tyłkiem.
- Błoto! Błoto widzę ! Ciemność widzę ! - znowu zaczął paplać, ale zmienił pozycję tak że znalazłam się pod nim. Nie, chyba jednak stracę życie tego dnia.
- Jesteś potworem. Ciężkim potworem. Złaź ze mnie bo nie mogę oddychać !
Cisza. Czyli to on umarł ? Otworzyłam szybko powieki, które zaciskałam ze strachu, a pierwsze co zobaczyłam to jego wielkie oczy utkwione w moich.
Co on robi ? Przecież wyraźnie oznajmiłam mu PRZYJACIELE. Chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam wydobyć z siebie najmniejszego dźwięku; może dlatego, że przygniatał moje ciało swoim, a może z innego powodu. Poruszyłam tylko bezgłośnie wargami, bo na więcej nie było mnie stać. Zahipnotyzowana jego spojrzeniem nie mogłam odwrócić swojego wzroku. I tak, ten malutki głosik w mojej głowie znowu darł się ' dajesz mała!'. Niechęć do związków i kontaktów damsko-męskich jednak wygrała, w chwili gdy jego usta znajdowały się coraz bliżej moich. Zrzuciłam go z siebie, czując jak policzki płoną mi z nadmiaru emocji. Oboje byliśmy cali w błocie, ale żadne z nas się tym nie przejmowało. Padało coraz mocniej, a od czasu do czasu jakaś zbłąkana błyskawica zetknęła się z wilgotną ziemią przeszywając ze świstem powietrze. Oboje siedzieliśmy na zimnym chodniku, i oboje byliśmy targani przez niewyjaśnione uczucia i emocje. Jakby to powiedzieć..
nie, nie wiem jak to powiedzieć.
- Dlaczego ? Dlaczego ty to robisz ? Przecież i ja i ty czujemy do siebie coś więcej niż przyjaźń.
- Nie. Mów za siebie.
Przysunął się bliżej mnie, a ja zamiast uciekać gdzie marchewki Louisa rosną zostałam w miejscu. Złapał mnie za podbródek, bym wreszcie na niego spojrzała.
- Może zacznę tak. Od początku naszej przyjaźni coś nas do siebie ciągnęło. Były chwile, kiedy to ty całkowicie traciłaś na moim punkcie głowe, były chwile gdy ja na twoim. Ale nigdy nie przyznaliśmy się otwarcie do tego wszystkiego. Ilekroć ja próbowałem coś w tym kierunku zrobić, ty zmieniałaś temat i uciekałaś. Ale zawsze byłaś jedną z najbliższych mi osób. Do ciebie pierwszej szedłem z problemem, z tobą mogłem się śmiać i płakać, a nie mam wielu takich osób w życiu. Wtedy, tam na stacji... myślałem że na zawsze cie stracimy, bo nie oddychałaś, i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że jesteś dla mnie jeszcze ważniejsza. Potem mnie zapomniałaś.. było mi z tym bardzo ciężko, ale chłopaki mnie wspierali. I mimo że tak mnie teraz odrzucasz, powoduje to że intrygujesz mnie jeszcze bardziej, i chcę cie poznawać na nowo.
Troche czasu minęło zanim to wszystko do mnie doszło. Tak, ludzie, tu mnie macie, mam do niego słabość, ale nie chce niczego tu psuć. Ta przyjaźń może być zbyt piękna, żeby niszczyć ją związkiem. Na który w dodatku nie jestem gotowa..
- Przepraszam. Tamta Nelly, a ta, to.. między nimi jest w takim razie różnica. Wybacz mi.
I odeszłam, zostawiając go samego.
* * *
Ludzie patrzyli na mnie jak na jakieś dziwadło – zresztą nie dziwię się. Cała mokra, oblepiona błotem, biegłam korytarzami hotelu, a z oczu spływały mi ciurkiem łzy. Chociaż tyle, że ciężko odróżnić je gdy jestem cała pomoczona.
Gdzie iść ? Oto Question Of The Day. Nie wrócę do pokoju, bo nie mam siły konfrontować się z sprawą przyszłego uzależnienia ( tfu tfu) ani Lilki ani Noemi. Poszłam więc do..
- NA WSZYSTKIE MARCHEWKI ŚWIATA ! - Louis otworzył drzwi apartamentu chłopców. Obgryzał dzienną porcje jego ulubionego warzywa i przyglądał się uważnie moim pozlepianym włosom.- Coś ty zrobiła ! Co się stało ?! Wyglądasz... strasznie!
- Wow. Nie zauważyłam. - prychnęłam wchodząc do salonu. - którędy do Zayna? - zapytałam siedzącego na kanapie Liama. On nie pytał o nic, bo wiedział że nie mam w tej chwili ochoty na takie rozmowy. Wskazał tylko skinieniem głowy na drugie z prawej drzwi.
- Louis, idź do parku. Harry oberwał dziś nieźle, więc teraz pewnie źle się czuje.
- Ale... CO ?! JAK TO ?!
- Idź i zobacz. Nie mam czasu na wyjaśnienia.
Szarpnęłam ze złością klamkę dużych, brązowych drzwi i zatrzasnęłam je za sobą z hukiem. Zayn siedział w samych szortach na parapecie i na kolanach trzymał laptop, a po jego ramieniu wspinał się kot. Tak, idę z problemami do brata.. tak dziwne, tak prawdziwe!
Spojrzał na mnie co najmniej z zdziwieniem. Zlustrował moje ciało od stóp do głów, kręcąc przy tym głową i przeciągle zagwizdał. Nie ma to jak wsparcie, czyż nie ?
- Czuje się jakbyśmy się cofnęli z dziesięć lat wstecz. Zawsze wracałaś taka usmarowana z dworu, tylko szczerzyłaś się jak idiota, a nie płakałaś.
Dobra, daruj sobie te złote myśli ! Jestem na skraju rozdarcia emocjonalnego, no halo!
Przyciszyłam radio i usiadłam na wielkim parapecie obok niego. Oparłam się o okno, pewnie pokrywając je przy tym warstwą błota, ale zignorowałam to. Dziwne, że tak normalne dla innych zdarzenie wywarło na mnie wielką presję, smutek i poczucie winy. Zostawiłam tam chłopaka, który tak się o mnie starał.. gotów był bić się za mnie, co i tak mu nie wychodziło, ale chęci się liczą. Znam go od paru dni, a namieszał tak w moim spokojnym życiu jak nikt.
W głośnikach rozbrzmiał cichy głos Liama. Zaczynała się piosenka One thing, która dudniła w moich uszach pomimo że przyciszyłam radio. Nic do tego nie miałam, dopóki nie odezwał się głos Harrego. Rzuciłam pierwszą lepszą rzeczą w urządzenie, wydając jakieś pomruki rodem z dżungli.
- Ooo ! To Hazziątko cie tak urządziło ! Ale nie płacz, przecież błoto zejdzie w praniu. - parsknął śmiechem zdejmując kotka z głowy. Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem, bo istotnie zaczynał mnie denerwować. Nie mam ochoty na żarty, a przyszłam po pomoc, a nie oglądać teleturniej kto dosoli dziś bardziej młodszej Malikowej.
- Ktoś ci kiedyś powiedział, że pod tą nienaganną fryzurką masz próżnie nie mózg?
- Dobra. Chodzi ci o Lilkę i Noemi?
?!?!?!?!
Czyli wszyscy to wiedzą ?! I każdy tak spokojnie do tego podchodzi ?!
Emgf emgf emgf pochlastam się.
- To ich indywidualna sprawa. Świata nie naprawisz.. też mi się to nie podoba, ale w sumie nie od nas zależy co one robią. A Harrym się nie przejmuj. Nie chcesz z nim być, to nie, zaraz się którąś pocieszy. Może nie pamiętasz, ale nawet gdy wcześniej był w tobie zakochany po uszy bajerował co drugą laskę, a z co trzecią lądował jak nie w łóżku, to chociaż na okładce gazety.
- Ty i twoja szczerość.. a w ogóle od kiedy jesteś jasnowidzem ?
- Ja po prostu mam oczy.- skwitował i zaczął liczyć fajki w pudełku. Od zawsze nie podobało mi się że pali, ale jak być bad boyem to na całego, nie ?- Poza tym.. sama na niego lecisz.
- CIEBIE CHYBA COŚ BOLI. -. Nienienie. W życiu, nigdy, przenigdy.
Zayn okazał się dobrym słuchaczem. Przegadaliśmy całą godzine i dowiedziałam się ciekawych rzeczy o Hazzie..
to nie takie aniołek z gołą dupką jak siebie przedstawiał. Podrywacz, zarywacz, flirciarz i wszystko w ten deseń. Teraz chociaż wiem, że stara z siebie zrobić jakiegoś maczo, a takich chłopaków nie lubię.
Nagle ktoś zapukał.
Zayn krzyknął, a raczej rozdarł się ' CZEGO WY CHCECIE, NAWET SPOKOJNIE Z SIOSTRĄ NIE DA SIĘ POGADAĆ ?!!' i nawet nie ruszył się z miejsca. Zanim ja zdążyłam podnieść swój zacny tyłek, drzwi powoli zaczęły się otwierać.
Moim oczom ukazała się drobna, wysoka blondynka. 17Stka, góra 18Stka. Duże, podchodzące w niebieski kolor oczy, mleczna skóra. Na jej czole spoczywała nienaganna grzywka ścieniowana na bok. Ubrana była jak w tych filmach, dosłownie – czarno-biały uniform pokojówki, składający się z kusej spódniczki, fartuszka, i dziwnego czegoś uczepionego na czubku głowy.
Kątem oka zerknęłam na Zayna. Oczy rozszerzały się mu coraz szerzej, z buzi wypadł patyczek od zjedzonego lizaka, a sam mamrotał coś do siebie. Kurde, czy na sali obecny jest goły amor który właśnie go ustrzelił ?
- Ja.. to.. więc.. nie wiedziałem.. aa.. no...
- Nie szkodzi. Przyszłam posprzątać. - mruknęła wciągając za sobą wielki wózek z szczotkami, odkurzaczem i innymi rzeczami do porządków. Nawet nie zwróciła większej uwagi na mojego brata, tylko gapiła się na moje brudne ciuchy, ale po chwili dodała – Czy nie przeszkadzam ? Mogę pójść najpierw dalej.
- Nie! Nie nie nie ! Nie przeszkadzasz !
- Ulalaaaaaa. - zagwizdałam dając mu sójkę w bok. W odpowiedzi posłał mi pięć razy silniejszą, przez co wylądowałam na podłodze. Jak za dawnych czasów, hahaha.
- Chodź, pomogę ci. - rzucił się w jej kierunku potykając o pudełka po jedzeniu.
- Żartujesz sobie? To moja praca. - wyminęła go i zaczęła zbierać opakowania po zjedzonej pizzy.
- Alice, Alicja czy jak tam wolisz – uśmiechnęłam się do niej czytając plakietkę zawieszoną na jej koszulce – Odmawiasz przyjęcia pomocy przez tą gwiazdeczkę ? Masz u mnie duży plus.
Zayn wystawił mi niezadowolony język, i pomimo nalegań blondynki zaczął zgarniać z podłogi brudne koszulki. Alice zaczęła się z niego śmiać co chwile wymieniając ze mną znaczące spojrzenia. W końcu i ja pomogłam im ogarnąć chlew brata, mając przy tym niezły ubaw z tą dziewczyną. Do reszty rozbawiło mnie, gdy ' miszczunio podrywu' na pożegnanie wręczył jej zdjęcie zespołu z dedykacją ' Uwielbiam z Tobą sprzątać, przychodź częściej', a ona stwierdziła że od nadmiaru lakieru do włosów na tej fotce wygląda jakby miał tłuste.
- Tragedia.. - skwitował zamykając za nią drzwi – Dlaczego przy dziewczynie która mi się spodoba zrobiłem się taki.. spięty? I.. i dlaczego ona nie rzuciła się na mnie z piskiem?
- Biedactwo. Twojego przerośnięte ego zostało zranione?
- Goń się brudasie. W ogóle, umyj się i ubierz w jakieś moje rzeczy.
Zrobiłam jak kazał. Wybrałam sobie stanowczo za duży t-shirt z napisem ' Eat me', który sama mu kupiłam i jakieś przerośnięte beżowe szorty. Zayn gdzieś się ulotnił, mówiąc że zaraz wróci, a ja udałam się do jego łazienki. Zdjęłam ubrania które pokrywało zaschnięte już błoto i weszłam pod prysznic, zamykając drzwiczki od wielkiej kabiny, i na wszelki wypadek jeszcze zasunęłam zasłonkę. Zaczęłam trochę bawić się w facetów, bo stanęłam w strumieniu ciepłej wody i myślałam nad swoim życiem, relaksując się i nie mając ochoty na ruszanie się z miejsca.
Nagle mój żołądek przewrócił się o 360 stopni, bo... ktoś otworzył drzwi.
PRZECIEŻ JE ZAMYKAŁAM !!!
chyba..
- Zayn ? Wiesz co, daj mi twoją odżywkę bo moja dziewczyna dziś przyjeżdża. Muszę zrobić ten trick, jak Justin Bieber, tak zarzucić i ta da da daaam. Padnie ! - rozpoznałam głos Lou.. Wpatrywałam się w przestrzeń nie wiedząc co robić.
Nagle drzwiczki się otworzyły, a ja złapałam się za zasłonkę zrywając ją całkowicie z zaczepek. Pozdrowienia dla mnie!
Louis poślizgnął się i wpadł do kabiny, a ja drąc się ' wynoś się zboczeńcu' zawinęłam go w ala kurtynę, i gdy nic nie widział okryłam się ręcznikiem. Chyba napisze o tym do działu w gazecie pt 'WTOPA'
- Wracaj tu golasie !
W biegu zamknęłam go w łazience, nałożyłam szybko ubranie i z amokiem w oczach rzuciłam się na drzwi prowadzących do salonu. Śmiałam się jak opętaniec, zresztą tak jak Louis który wydostał się sprintem z więzienia i ruszył za mną, odgrażając się że mnie dorwie po tym jak bez politowania owinęłam go niczym ser w naleśniku.
- Ja ci dam! Moje kochanie przyjeżdża, a ty chciałaś mnie pozbawić życia ! Osierociłbym tyle niewinnych marchewiątek...
Nagle ujrzałam jedne z najlepszych osób na świecie – Eleanor i Danielle. 

____
Ale czasu minęło ! :<  Przepraszam, ale szkoła całkowicie wciągnęła mnie w wir obowiązków i zawsze gdy siadałam do komputera dosłownie usypiałam po 20 minutach. Teraz siadłam i napisałam wreszcie coś nowego, co na pewno ma mase błędów, bo i dziś jestem zmęczona. Jak się czegoś dopatrzycie śmiało piszcie. :d
Rozdział dedykuję mojej koleżance ze szkoły, która chyba jako jedna z nielicznych systematycznie czyta moje wypociny.  
Mam nadzieje, że pod tym rozdziałem udzieli się chociaż 10 osób. Pisze to tylko dla was, a fakt że nikt nie chce postawić swojej oceny bardzo mnie przygnębia. Tak, mówię tez od ciebie, pewnie teraz chcesz kliknąć przycisk " zamknij stronę", ale co ci szkodzi napisać z dwa zdania twojej osobistej opinii ? Nawet, jako anonimowy. 
Jeszcze raz przepraszam za to o czym wspomniałam u góry, i dziękuję za TYLE WYŚWIETLEŃ <333
xxx


poniedziałek, 12 marca 2012

5. It's funny. One wrong move and your life may be over.


- Styles, nie mogłeś znaleźć lepszej pory dnia żeby mi zawracać głowę ? Tak na marginesie upodabniasz się do Lilie.
Na przyszłość lepiej wiedzieć, że niewyspana Nelly = zła Nelly. A jeszcze gorzej gdy ktoś śmie kazać mi otworzyć oczy o drugiej w nocy.
- Nie sądziłem że odbierzesz... słuchaj, Cookie, jest sprawa.
- Nie nazywaj mnie tak. Jest już późno, będę kończyć.
Wiedziałam, że go ranie. Wiedziałam, że moja arogancja nie przychodzi sobie ot tak. Wiedziałam, że część mnie chciała po prostu polecieć do niego i wycałować każdy centymetr jego twarzy i nie tylko, ale dopóki ten cichutki głosik pożądania nie opuści mojego ciała muszę tak się zachowywać.
Nie mogę się zakochiwać, nie po tym co spotkało mnie z Eric'iem.
- Nie ! Nie rozłączaj się ! Wysłuchaj mnie, proszę, to ważne – ściszył głos, a do moich uszu doszły dziwne szmery, świadczące o jego przyśpieszonym oddechu. Ciary na plerach. - Spotkaj się ze mną, dobrze ? Jutro, siedemnasta, aleja piąta. Bądź.
Nim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, a dokładniej zbyć go udając skamieniałą zdzirę, usłyszałam szybkie przerywane sygnały. Rozłączył się.

***

Oszalałam, wiem. Zdecydowałam się pójść na to spotkanie. Znaczy, nie odbyło się bez gróźb i namówień 
Lilie, ma się rozumieć. Denerwujące, ale cieszy mnie że kogoś takiego mam przy sobie.
- Załóż to ! Wczoraj byłam z naszą przyszłą nauczycielką gitary w galerii i musiałam to wziąć ! Poza tym, dziś piękna pogoda, więc musisz założyć coś zwiewnego i kolorowego.
- Nie ma to jak spoufalać się z osobami pracującymi, co ? - Skoro tamta panna zgodziła się na shopping z osobą taką jak LILIAN, musi mieć niezłą psychikę. ' Przecież te dwa swetry się różnią. Ten ma guzik z niebieskimi akcentami. ' - Harry 'emu się spodoba !
- Jesteś niemożliwa ! Mam ważniejsze rzeczy na głowie niż podobanie się mu. - Przyjrzałam się lekkiej, malowniczej sukience, która będzie sięgać nad kolana. Niby okej, tylko że ja nie lubię chodzić w takiego rodzaju rzeczach.. - Zaczekaj. Gdzieś miałaś taki ładny t-shirt, w kolorowe paski..
Zaczęłam grzebać w jej wielkiej szafie. Bluzki, spodnie, tuniki, sukienki, jeszcze więcej sukienek, apaszki.. zakupoholizm to zakupoholizm. Znając ją, nie chodzi już w tej koszulce, więc musi być gdzieś głęboko zakopana...
Lilie wyszła na taras, a ja tonęłam w morzu ciuchów, szukając tego głupiego kawałka materiału. Wywaliłam prawie całą zawartość mebla na parkiet, a sama do niego weszłam i szperałam dalej.
- Gdzie ty to masz ?! - wychyliłam głowę zza framugi szafy. Lilian wylegiwała się na słońcu, siedząc na wielkim leżaku. Znowu czytała jakieś pomylone romansidło.
- Pewnie jakaś szufladka na końcu.
Szufladka ? Here you are ! Mała, duża, średnia. Pewnie na 'nic nie warte koszuliny' przeznaczyła tą najmniejszą. Otworzyłam ją z wielką nadzieją, ale spotkało mnie rozczarowanie.
Do jej wnętrza wepchnięte były jakieś folie, małe pudełeczka i białe opakowania.. chyba od lekarstw. Sięgnęłam bo jedno z nich, zaciekawiona co to w ogóle jest.
- Lilian .. ?
Nie wierze. Prochy.
Rzuciłam to ze wstrętem, a serce skoczyło mi do gardła.
Narkotyki ? Dopalacze ? Coś w ten deseń.
Moja najlepsza przyjaciółka, jedna z najbliższych osób, właśnie targnie na swoje życie. Na usta cisnęły mi się przekleństwa, a do oczu łzy. Czemu ? Czemu ona ? Kto to jej wcisnął ?!
Wzięłam to z powrotem do ręki i wyskoczyłam na zewnątrz szafy. Lilie jak wcześniej siedziała na leżaku, uśmiechnięta i zagłębiona w lekturze. Ona bierze..z taką myślą nie da się oswoić.. Moja przyjaciółka robi z siebie wywłoke.
- Ty. - wbiegłam na taras i rzuciłam w nią foliami z tym czymś. - Co ty do cholery jasnej robisz.. życie ci nie miłe ?! Ćpać się zachciało ?!
- Nie, błagam uspokój się, ja ci wszystko wytłumaczę.. - pobladła jąkając się.
- Jak mam się kuźwa uspokoić ? JAK ?! Brałaś to gówno, brałaś ! Co, uzależnieni wydali się tacy cool ? Nie, nie poznaje cie. Brzydzę się tobą.
Szał, istny szał. Rzucałam w nią opakowaniami dusząc łzy, wywracałam meble stojące na balkonie i darłam się wyzywając ją. Ona z tego może nie wyjść. Zniszczyć sobie życie.
- To tylko parę działek.. na rozluźnienie stresu... wiesz, niedługo zaczynają się te lekcje, występy na żywo, wywiady.. ale panuje nad tym. Nic się nie stanie. Poza tym nie jestem jedyna.. Noemi..no..
- David. To on wam to wcisnął ?
Wszystko zaczęło się układać w logiczną całość, a milczenie uznałam za potwierdzenie.
Umówiłam się z nim, jak gdyby nigdy nic. Siedziałam na fundamentach wielkiej fontanny, nie wiedząc czy wybuchnę zaraz z rozpaczy czy złości. Sięgnęłam po komórkę i napisałam Hazzie, że nie mogę dziś się spotkać. Najpierw muszę rozmówić się z Davidem, a jakieś miłosne podloty w tej chwili mam gdzieś.
Gdy zobaczyłam jego roześmianą twarz, zacisnęłam ręce w pięści i rzuciłam się na tą jego markową koszulkę, którą pewnie kupił za pieniądze które zarobił sprzedając narkotyki.
- Nelka ? Coś się stało.. to płaczesz ?
- Nie, oczy mi się pocą wiesz ?! Jak ty mogłeś to zrobić ! Myślałam że jesteś w porządku, a nawet bardziej niż w porządku ! Zawsze gdy próbuje zaufać facetom kończy się to takim rozczarowaniem.. dlaczego sprzedajesz to świństwo? Dlaczego Lilie ? Mnie też chciałeś wykorzystać, żeby omotać, wcisnąć prochy i zarobić ?
Złapał mnie za obie ręce, więc zaczęłam go kopać. Wiem, że zaraz przyleci Carrie ze swoimi kamerami, ale w chwili obecnej mam to gdzieś.
- Cicho.. za dużo osób to słyszy.. ja ci wszystko wytłumaczę, tylko musimy iść gdzieś gdzie nie ma ludzi.. Cii.. spokojnie..
I zatkał mi buzię, wlokąc w pobliskie gęste drzewa. Łzy przysłoniły mi oczy, a mięśnie odmówiły posłuszeństwa..
Wtedy zjawił się On.
Wyrwał mnie z jego rąk, niczym marionetkę. Runęłam na ziemie, a on zetknął swoją pięść z twarzą Davida. Kiedy wszystko zaczęło przybierać nieciekawy obrót, starałam się ich rozdzielać, ale bezskutecznie. Wokół zebrał się tłum gapiów, Carrie też już się zjawiła, a nikt nawet nie kiwnął palcem żeby to skończyć. Dopiero po chwili nadbiegli ochroniarze i z trudem zaczęli odciągać jednego od drugiego.
- Harry ? Harry słyszysz mnie ?
Rozpacz, jedna wielka rozpacz. Jego idealną twarz pokrywały strugi krwi, a buzie wykrzywił grymas bólu i złości. To moja wina. Wszystko moja wina.
Usiadł na trawie głośno dysząc, a ja szybko kucnęłam przy nim, ścierając czerwoną ciecz z jego twarzy swoją bandamką.
- Jesteśmy na miejscu zdarzenia proszę państwa, dwójka została już rozdzielona, na szczęście. Przypominam że przed chwilą mieliśmy do czynienia ze strasznym widowiskiem.. Harry Styles wdał się w bójkę z jednym z grupy początkujących. Ten drugi okazał się bardziej sprawny, przez co gwiazda One Direction bardzo ucierpiała.. Na miejscu zdarzenia jest siostra jego kolegi z zespołu. Nie wiemy o co poszło, ale świadkowie mówią, że chyba o wcześniej wymienioną dziewczynę.
Carrie piskliwym głosikiem komentowała całe zdarzenie. Ktoś wezwał już odziały medyczne, a ludzie powoli się rozchodzili. David też się ulotnił. Na miejscu za to zjawili się szybko lekarze, chcący zabrać Hazzę do szpitala, jednak on stanowczo odmówił.
- Czy teraz wreszcie zechcesz pójść ze mną na spacer? - przerwał mi moje ględzenie, o tym jak bardzo głupio postąpił i jak bardzo mi przykro. Cały czas starałam się unikać jego wzorku, jednak teraz utkwiłam go w jego wielkich oczach.
- Tak Harry. Oficjalnie idę z tobą na spacer. - złapałam go za rękę i zaciągnęłam w stronę ogrodów.

* * *
Tymczasem.

W dużym pomieszczeniu siedziało około dziesięciu mężczyzn. Odbywali niespokojną rozmowę – co chwile ktoś podnosił krzyk, rzucał stosem kartek w drugiego i podnosił nową awanturę.
- Mówię, że lepiej z tym poczekać, nic nie stanie się gdy odłożymy to na później.
- Za wielką pożyczkę zaciągnęliśmy, poza tym wszystko aż wrze. Trzeba naprawić ten świat.
- W takim razie kiedy?
Jeden z nich wstał i zaczął niespokojnie przechadzać się wzdłuż pokoju. Był ich szefem, więc każdy czekał na jego zdanie w tej sprawie.
- Odwołajcie wszystkie oddziały. Poczekamy do pierwszych podsumowań. Z tego co wiem, ta szkoła organizuje je gdy mija połowa każdego semestru, oraz pod ich końce. Na razie wyślijcie tam szpiegów.
- Tato ? - jeden z zgromadzenia wstał i utkwił wzrok w przedmówcy. - Wiesz, że muszę tam iść.
- Wiem. Zrobisz jak chcesz, tylko żeby cie nie rozpoznali.
- Na razie tylko pójdę się odgrażać. Prawdziwą zemstę poczują gdy zaczniemy misje.
Ktoś wykonał parę nerwowych telefonów, karząc dowódcą siedzieć na razie cicho.
- One Direction. Cieszcie się spokojnym życiem póki możecie.
- Świat po tym długo nas nie zapomni, spokojnie..Eric.

__

Nie skomentuje tego :c Wstawiam, nawet nie wiem czemu stosunkowo tak szybko, i nawet nie wiem czemu w taki straszny dzień jak poniedziałek. Nawet odechciało mi się czekać, aż poprzedni rozdział skomentuje troche więcej osób. Już przestałam się łudzić że to możliwe. Tak czy siak dziękuje tej garstce, której chce się czytać ten chłam, za tak ciepłe słowa. :D Ostatnio przeżywam trochę ciężkie chwile i przez to trudno mi sklecić sensowne zdanie, więc sami wiecie.. 
ALE, KTO OGLĄDAŁ LIVE CHAT Z CHŁOPAKAMI ?! 
JESTEM PRZE PRZE PRZE PRZE DUMNA Z NAS WSZYSTKICH ^ - ^
Polska tu, Polska tam, sialala :D Coś czuje że nastają lepsze czasy dla Directionerek z naszego kraju. 
xxx


czwartek, 8 marca 2012

4.Actually who are you ?



Co u mnie ? Wspaniale. FlairSchool to najlepsze co w życiu mnie spotkało. Mieszkam tu dopiero czwarty dzień, ale i tak czuję że jestem na właściwym miejscu. I pomyśleć, że jeszcze niedawno byłam tak sceptycznie nastawiona, a na castingi Liam przeciągał mnie przez pół domu. Przechodni chcieli dzwonić po policje gdy wlókł mnie wrzeszczącą do samochodu. Oj Nelly, Nelly.
Połowę pierwszego dnia spędziłam w łóżku, bo Zayn z Lily uparli się że jestem za słaba na zwiedzanie terenu. Dopiero późnym popołudniem zrozumiałam o co im chodziło..
Większego kompleksu nie wiedziałam w całym swoim życiu ! Wielgarna placówka była okrążona złotą bramą z logiem szkoły, a na jej terenie rozsiane były małe budynki wokół jednego, monumentalnego hotelo – szkoło – Bóg wie czego. W drapaczu chmur znajdowały się apartamenty uczestników projektu, sale rekreacyjne ( każdy boi używać się tu słowa ` lekcyjne ` ), spa, restauracje, bufety, sklepy, sale kinowe(!!) i nie wiem co jeszcze. Na razie ogarnęłam tylko wschodnie skrzydło, gdzie były apartamenty. Budynek ma w naszej części białe, nowoczesne akcenty, a na bardziej ekskluzywnych piętrach, gdzie widziałam gwiazdy z prawdziwego zdarzenia ma czerwono złote. Warto wspomnieć, że poziomy nie są takie jak w klasycznych hotelach.. na środku są poręcze i widać co dzieje się na niższych piętrach, znajdują się na nich podświetlane fontanny, umh, wszystko czego dusza zapragnie ! Nie wiem skąd ludzie wzięli na to pieniądze, ale wiem już czemu tak chętnie gwiazdy tu lgną i wszędzie polecają.
Na zewnątrz możemy korzystać z miejsc takich jak baseny, sauny i kluby, na terenie znajdują się też sady, parki i ogrody. Wielkie, z jeziorkami, usiane bujnymi kwiatami i białymi lampionami. Szkoła jest na skraju spokojnego, nadmorskiego miasteczka, gdzie część złocistej plaży należy do uczestników. I mogłabym tak gadać i gadać, o tym jak wspaniałe jest to miejsce, ale spróbujcie sobie sami wyobrazić taką oazę spokoju, gdzie wszystkie wasze marzenia się spełnią. Na pewno dacie rade.
Drugiego dnia poznawaliśmy reguły gry. Wszyscy siedzieli w wielkiej auli, która pewnie będzie służyła do koncertowania, a dyrektor po kolei wtajemniczał świeżaków w zasady i intencje tegorocznego kursu. Każdy dostał rozkład, gdzie wypisane jest kiedy i gdzie odbywają się zajęcia kształcące.. od nauki gry na perkusji do gotowania. Każdy wybierał co chciał. Uczyły nas też osobistości, jak widać nie tylko pełniły role uczniów. Uczestników podzielono na parę grup, w zależności od stopnia umiejętności. Ja z Lily i koleżankami, które poznałam w dniu przyjazdu trafiłam do początkujących.
- Nel, śpisz ?
- Nie kochanie, oglądam powieki.
Po chwili grobową ciszę w pomieszczeniu przerwał tupot drobnych stóp, a ich posiadaczka usiadła na moim łóżku.
- Musimy pogadać.
Nie odpowiedziałam, tylko rzuciłam w nią zegarem z nocnej szafy i zdenerwowana szczelniej okryłam się kołdrą.
- Mogłaś zwyczajnie powiedzieć że za późno na rozmowę, a nie targnąć na moje życie !
- Lilie. Jest trzecia w nocy.
- Ale to ważne.
- To powiedz o tym Niall ` owi, o ile dobrze wiem smsujesz z nim dobre trzy godziny. A my porozmawiamy rano..
- Ale to o niego chodzi !
- DOBRANOC !
-Wiesz co, Malik, ja wysłuchuje twoich miłosnych rozterek, nawet jak są wytrzaśnięte z księżyca.
Spojrzałam na nią oszołomiona. M-i-ł-o-s-n-y-c-h ? Od kiedy ona coś czuje do tego żarłoka ?!
Lily i Niall. Ona umie gotować, on umie jeść. W sumie poradzili by sobie w przyszłości.
- Tak jakby.. jestem z nim coraz bliżej i wydaje mi się że.. dobrze czuje się w jego towarzystwie. Troche za dobrze. Ostatnio się z nim zbliżyłam jak spotykaliśmy się na narady wojenne na wasz temat. No co, nie rób takiej miny ! Ty i Harry. Dlaczego jesteś dla niego taka oschła ? Nie widzisz że on wypruwa sobie flaki żeby się do ciebie zbliżyć ?! Tego dnia, jak dopiero się obudziłaś, byłaś oczarowana Loczkiem, a teraz co ?
O tak. Pójdzie okrężną drogą żeby mnie wziąć na przesłuchanie ? To ona przed chwilą przyznała że coś czuje do Horana, a bardziej ją interesuje co ja mam do Harry`ego ?
Otóż nic nie mam. Właśnie o to chodzi, że nic. Może tamta Nelly była jego przyjaciółką, ale ja nią na razie nie jestem...
On jest.. miły. Fajny, inteligentny, zabawny, tak, tak, okej! Ale musi mi dać trochę czasu. Może pamięta mnie jako najlepszą przyjaciółkę, ale ja go znam od paru dni. Nie skocze mu w ramiona i nie ucałuje jak ponoć robiłam to kiedyś.. (swoją drogą, chyba było to dziwne).
- Nie zmieniaj tematu Lilian.
Skończyłyśmy rozmowę jak zaczynało świtać.
* * *
- Jesteśmy właśnie w pokoju młodszej siostry samego Zayna Malika, w którym mieszka wraz z jej przyjaciółką, która nas tu wpuściła. Proszę spojrzeć, jak stylowo urządzone są apartamenty młodych uczniów. Tu znajduje się mini salon, idziemy dalej po schodkach, o i już jesteśmy w sypialni. Na lewo i prawo znajdują się dwie łazienki, a wszystko przestronnie i dekoracyjnie urządzone. I ten wielki taras na wprost, cud miód wiewióreczki. Tak, Pan Craven nie oszczędzał na rozpieszczaniu podopiecznych. Co o tym sądzisz, Lilian ?
- Tak, bardzo nam się tu podoba. Ale wybierzcie się do grup powyżej trzeciej, tam dopiero są luksusy.
Obudziły mnie piskliwe głosy, prowadzące rozmowę tuż nad moją głową. Tak, panna Delux już się zgodziła na wizytę Carrie i jej kamer. Fajnie że zwróciła uwagę na to, że jestem w piżamie, a ona kręci na żywo.
Pan Craven miał swój program w jednej z najbardziej rozchwytywanych stacji telewizyjnych. Nasze życie, postępy i przygody odbywać się będą pod bacznym okiem ekipy filmowej. Coś jak Big Brother. Niestety.
- Ależ oczywiście.. i tam się nie obyło bez mojej wizyty Liliano. O, Nelly się obudziła ! - nim zwróciła na mnie uwagę zdążyłam owinąć się szlafrokiem. Zaspana Malikowa w telewizji. Super. - Zbliżenie Nick..
Po skończonym wywiadzie, razem z Noemi, Lilie, Camille i ekipą One Direction poszliśmy do parku. Do rozpoczęcia zajęć mieliśmy całe trzy dni, więc hulaaaaj dusza póki może. Usadowiliśmy się pomiędzy jabłoniami i pośpiewaliśmy trochę na rozgrzewkę.
- Ej Nelly. - Liam przeniósł wzrok na mnie i Harrego. Tak, znowu usiadł koło mnie, i znowu próbował objąć, a ja znowu zrzuciłam jego rękę i mocniej wygrywałam melodię na gitarze Niall`a. Co najśmieszniejsze jakaś malutka, wkurzająca część mnie była z tego powodu zachwycona, ale większa obawa przed rozkochaniem się w tym chłoptasiu zwyciężyła. - Wiesz że ty i Hazziątko byliście parą ?
- Ooooooooooo ! - Noemi zawyła i roześmiała się, patrząc na mój poker face.
Tego już za wiele. Jak mogłabym nie pamiętać chłopaka ? I ja + on ?
Znowu wkurzający głosik w środku pisnął z zachwytu.
- Byliśmy.. byliśmy ?
- Tak. Liście. Wasz związek trwał aż trzy godziny.
- Liam! To miało być tajemnicą! Ona miała tego nie wiedzieć! - złapał go wpół i turlając się po trawie okładali się pięściami. Nie nowość.
Wow, byliśmy razem aż 180 minut. Chyba ustanowiliśmy rekord.
Podczas gdy oni imitowali małe szczeniaczki, wypytywałam o szczegóły. To czego się dowiedziałam splatało się w niezłą komedie. Tragicznie nieromantyczną,
- No więc.. To było dawno temu.. za górami za lasami żył sobie pan Styles i pani Malik. Pewnego dnia wyżej wymieniony osobnik postanowił powiedzieć ci, że cie bardzo lubi-lubi, i poprosił cię o chodzenie. Ty się zgodziłaś, ale po paru godzinach się pokłóciliście. Stwierdziłaś, że się pomyliłaś co do niego i nie może liczyć na związek. W sumie on też doszedł do tego wniosku.. Pośpieszył się chłopaczyna i nie odróżnił przyjaźni od miłości.. - Louis wepchał sobie do buzi kolejne ciastka i cośtam dalej bełkotał, ale go nie słuchałam.
Więc tamtą i tą Nelly ciągnie do niego tak samo, tylko że ta nowa Malikowa troche boi się rozczarowania miłosnego.
Ale przecież tamta i ta idiotka to ta sama kretynka.
Zrezygnowałam z dalszego posiedzenia i postanowiłam trochę pozwiedzać. Chodziłam niekończącymi się alejkami zachodniego skrzydła. Budynek tętnił życiem. Nagle hotelowe korytarze zamieniły się w coś w rodzaju galerii. Tłumy ludzi których znam w telewizji odwiedzały różne butiki, na lewo w restauracji sama Eliza Doolittle zajadała się pizzą gawędząc z Jessie J, na prawo z butiku wychodziła obładowana sklepowymi torbami Christina Perri, a na wprost mnie Pixie Lott dyskutowała o czymś z Rihanną. Obłęd.
Nagle ktoś wpadł na mnie, przez co z hukiem runęłam na podłogę. Wielki ból przeszył moją głowę, a oczy zaszły na chwile mgłą. Te wszystkie gwiazdki muszą mieć ze mnie niezły ubaw.
- Kretynie, jak łazisz ?! - Nie miałam pojęcia na kogo się wydarłam, miałam gdzieś czy to ktoś z świeżaków jak ja czy jakiś miliarder.
Silna ręka chwyciła moją i przyciągnęła do siebie. Zażenowana samą sobą i tym idiotą otworzyłam oczy, zaczynając wymachiwać rękami jak oszalała. Emocje we mnie wrzały, a los chciał żebym wyładowała je na tej osobie.
- Jak chodzisz ? Mogłeś mnie zabić. Może trochę ostrożniej ?!
Włosy około do ucha, czarne, proste, grzywka. Malutkie piegi, niebieskie, pełne zakłopotania oczy i przygryziona bielutkimi zębami warga. Tak zakodował mi się w pamięci ten chłopak.
- Przepraszam, tamten koleś popchnął mnie a ja wpadłem na ciebie. Nic ci nie jest? Ile palców pokazuje ?
- Bez przesady. Przeżyję.
- Może przeprosinowa kawa, spacer, obiad? Ty wybierasz!
- Tak właściwie muszę już iść.. - niechętnie, ale muszę odmówić. Jedyne czego teraz potrzebuje to spokoju.
- Nie daj się prosić, tylko godzinka. Jestem David.
- Nelly. - kąciki moich ust same uniosły się w górę. - To może spacer.
- Świetnie. Znam tu wspaniałe miejsce, Nelka.
- Hahahah. Nelka? Przezwisko dobra dla psa.
- W takim razie chodź psiaczku ! - złapał mnie za ramię i przeciągał przez tłum ludzi. W końcu znaleźliśmy się w bocznych korytarzach, a z nich wyszliśmy na zewnątrz.
David okazał się bardzo sympatycznym facetem. Spędziliśmy razem parę godzin. Zabrał mnie w wspaniałe, odludnione miejsce, gdzie ciszy nie mącił żaden gwar oprócz naszych rozmów. Co chwile wybuchaliśmy śmiechem, bo mój nowy znajomy okazał się wielkim żartownisiem. Bardzo wspomógł mnie w duchu i poprawił humor.
David pochodzi z małego miasteczka na południu Anglii. Jego hobby to aktorstwo, więc rodzice posłali go tutaj razem z kuzynem. Jest taki pozytywny, otwarty, zwala z nóg. Miał ciężkie dzieciństwo, jako dziecko bogaczy podróżujących po świecie. Bardziej był zżyty z nianią niż rodzicielką, bo razem z tatą widywał ją raz na parę miesięcy. Pozornie miał wszystkiego pod dostatkiem, ale najważniejszej rzeczy mu brakowało.
Gdy słońce zaczęło chować się za horyzontem odprowadził mnie do apartamentowca.
- Bardzo ci dziękuje za dzisiejszy dzień, Nelka.
- Ja tobie również, mam nadzieje że..
- Nelly !- ni stąd ni z owąd zobaczyłam Lilian. Wściekłą Lilian – Co ty tu robisz ? Z Davidem ? Z nim ? Nelly, Nelly, nie, Nelly, to nie dla ciebie, nie powinnaś..
- Stop! Co ty mówisz ? Znacie się ? - zerknęłam na czarnowłosego. Jego twarz stężała i pobladła.
- Tak jakby.. - westchnął posyłając znaczące spojrzenie mojej koleżance. - Ale spokojnie, tylko zrekompensowałem jej nieprzyjemne lądowanie na tyłku.
W tej chwili Noemi wpadła na korytarz z Harrym. Ona też zrobiła dziwną minę widząc mnie obok niego.
- Neeeeeelly ?! Z Davidem ? Wiesz co, nie przypuszczałam że ty też, nie wyglądasz na..
- Na co ?! - krzyknęłam jednocześnie z Harrym. Nasze spojrzenia się spotkały, ale szybko przeniosłam swoje na Davida. - No słucham, nie chcecie mi czegoś powiedzieć ?
- Nie, Noemi, Nic się nie stało. - mruknęła Lily i odciągnęła mnie od czarnowłosego prowadząc do pokoju.

_____
na wstępie, coś dzieje mi się z czcionką i mimo że przestawiam na to, żeby wszędzie była taka sama, raz jest mniejsza raz większa -.- 
Ciao ! Jejku, jejku, jejku ! Aż tak długo mnie tu nie było ? Ostatnim razem pacze : 600 odwiedzin. Teraz pacze : ponad 1000 ! AWWW! Mimo że stanęłam z reklamą bloga tak wiele osób odwiedziło moją stronę ? Ale się ciesze, aaaaaaaaaaa *-* Nawet nie wiecie, jak mnie podnieśliście na duchu, bo właśnie przechodzę ciężkie chwile. Dziękuję! :DDDDDD
Rozdział na razie jeszcze należy do takiego wstępu przed całą akcją. Nieudanego, ale mniejsza z tym. Mam dość intrygujące plany co do Nelly i reszty, ale potrzebuje małego wprowadzenia.
Teraz ważna informacja :
Avicii poszła sobie w sobotę lulu, i wyśniła nową historie :O
szczegółów nie zdradzę, bo jeszcze nie czas na to. z pewnością nie zrobię na razie nowego bloga, bo ledwo czasu mi starcza na ten. może kiedyś. na razie będę pisała sobie na bardzo interesujących lekcjach w-fu (na których nie ćwiczę, kontuzja piękna rzecz.. )  wstępne szkice. I teraz question of the day, kogo chcecie jako głównego bohatera z chłopców ? (opowiadanie o 1D rzecz jasna). Mi rybka, wielbię każdego. 
oraz prośba. na bloga zagląda sporo osób. chciałabym, żebyście nie tylko czytali i wyłączali stronę, ale i udzielali się w komentarzach. To dla mnie bardzo ważne. Chce poznać waszą opinie. 
xxx