piątek, 30 marca 2012

6. How can I love when I'm afraid ?


 Na wstępie, przepraszam autorki blogów, których historie namiętnie czytałam i komentowałam, za to że tak długo nie udzielałam sie pod waszymi wpisami. Przyrzekam, że sie poprawie. 
- A potem kra lodu pękła. Dopiero co widziałem cię uśmiechającą się i robiącą piruety na łyżwach, a nagle zniknęłaś. Myślałem o najgorszym... ale sama złapałaś się szybko powierzchni i krzycząc że nigdy więcej nie dasz się namówić na moje pomysły wyszłaś z wody.
To co najmniej dziwne. Jakim cudem nie pamiętam momentów spędzonych z Loczkiem? Jakaś anomalia pogodowa ? Matko, Paranormal activity.
Z tego co teraz usłyszałam, okazuje się że moja przeszłość z nim związana była barwna i rozbudowana. Począwszy od wyścigach na motorach i zakończywszy na akcji charytatywnej organizowanej tylko przez naszą dwójkę.
Zerknęłam na niego z ukosa. Rozcięta warga, która i tak unosiła się w uśmiechu, twarz pokryta zadrapaniami i duży bandaż na czole. I pomyśleć, że to przez tego idiotę, który wcisnął moim koleżanką jakieś świństwo. No nie, miałam o tym nie wspominać! Nie nie nie. Nie teraz. W tej chwili jestem myślami z Harrym, nie z Lilką i Noemi. Chociaż przez parę godzin muszę o tym zapomnieć.
- To może zapytam inaczej.. jest coś, czego razem jeszcze nie robiliśmy?
- Hahaha. No wiesz... - poruszał znacząco brwiami ponownie wybuchając śmiechem. Sama zaczęłam zanosić się drgawkami głupawki, ale nie odstępując od tradycji zdzieliłam go chustką przez głowę.
Siedzieliśmy, a raczej leżeliśmy pod rozłożystym drzewem w ogrodzie szkoły. Przyroda smutniała, bo zanosiło się na burzę, do której w sumie byłam przyzwyczajona jako Angielka, za to nasze humory wręcz przeciwnie. Ten 'niepozorny' chłopak, który w kółko myśli tylko o denerwowaniu innych, okazał się powodem moich łez śmiechu. Dzięki niemu mogłam odreagować, i mimo że mijała druga godzina tematów do rozmowy nie brakowało.
- Pada? Teraz ? No niee. Pogoda potrafi wszystko zepsuć. - mruknął podnosząc się z ziemi. Złapał mnie za rękę unosząc w górę. - Wiesz, że zostalibyśmy dłużej gdyby nie to. Nie chcę żebyś się przeziębiła.
- Haroldzie, wzruszyłeś każdy centymetr mojego ciała tą troską. - westchnęłam, i tu chyba nie kłamałam. Chciałam już iść, gdy poczułam że nie mam gruntu pod stopami. Matko, najpierw troszczy się o moje zdrowie, teraz będzie mną wywijał w powietrzu. Ja mu dam!- Harry! Postaw mnie natychmiast!
- Chciałabyś. Drodzy państwo, witamy na pokładzie Odrzutowca linii lotniczych ciacho z lokami. Skromne ciacho z lokami. Proszę zapiąć pasy ! - Ni stąd ni z owąd znalazłam się na jego plecach. - Trzymaj się, Cookie. TURBO PRZYŚPIESZENIE! - ciekawie musi to wyglądać. Jakiś wypłosz z drugim wypłoszem na plecach, gna przez alejki parku i pierdzieli głupoty, ten drugi strach na wróble drze się w niebogłosy, klnąc na wszystkie znane mu języki. WYJMUJCIE APARATY, GUYS !
- Harry, ja tylu rzeczy jeszcze w życiu nie zrobiłam, nie chce skończyć zmiażdżona przez twoje cielsko ! Zaraz upadniemy ! -
- Drodzy państwo, po lewej stronie widzimy okazałe jabłonie, po prawej jakieś japońskie różowe cosie, przed nami błoto... BŁOTO ?!
Wykrakałam.
Harry starał się utrzymać równowagę na śliskiej powierzchni, ale grawitacja zrobiła swoje. Oboje runęliśmy na prawe boki ciał. Chociaż tyle, że nie umarłam śmiercią tragiczną zmiażdżona jego suchym tyłkiem.
- Błoto! Błoto widzę ! Ciemność widzę ! - znowu zaczął paplać, ale zmienił pozycję tak że znalazłam się pod nim. Nie, chyba jednak stracę życie tego dnia.
- Jesteś potworem. Ciężkim potworem. Złaź ze mnie bo nie mogę oddychać !
Cisza. Czyli to on umarł ? Otworzyłam szybko powieki, które zaciskałam ze strachu, a pierwsze co zobaczyłam to jego wielkie oczy utkwione w moich.
Co on robi ? Przecież wyraźnie oznajmiłam mu PRZYJACIELE. Chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam wydobyć z siebie najmniejszego dźwięku; może dlatego, że przygniatał moje ciało swoim, a może z innego powodu. Poruszyłam tylko bezgłośnie wargami, bo na więcej nie było mnie stać. Zahipnotyzowana jego spojrzeniem nie mogłam odwrócić swojego wzroku. I tak, ten malutki głosik w mojej głowie znowu darł się ' dajesz mała!'. Niechęć do związków i kontaktów damsko-męskich jednak wygrała, w chwili gdy jego usta znajdowały się coraz bliżej moich. Zrzuciłam go z siebie, czując jak policzki płoną mi z nadmiaru emocji. Oboje byliśmy cali w błocie, ale żadne z nas się tym nie przejmowało. Padało coraz mocniej, a od czasu do czasu jakaś zbłąkana błyskawica zetknęła się z wilgotną ziemią przeszywając ze świstem powietrze. Oboje siedzieliśmy na zimnym chodniku, i oboje byliśmy targani przez niewyjaśnione uczucia i emocje. Jakby to powiedzieć..
nie, nie wiem jak to powiedzieć.
- Dlaczego ? Dlaczego ty to robisz ? Przecież i ja i ty czujemy do siebie coś więcej niż przyjaźń.
- Nie. Mów za siebie.
Przysunął się bliżej mnie, a ja zamiast uciekać gdzie marchewki Louisa rosną zostałam w miejscu. Złapał mnie za podbródek, bym wreszcie na niego spojrzała.
- Może zacznę tak. Od początku naszej przyjaźni coś nas do siebie ciągnęło. Były chwile, kiedy to ty całkowicie traciłaś na moim punkcie głowe, były chwile gdy ja na twoim. Ale nigdy nie przyznaliśmy się otwarcie do tego wszystkiego. Ilekroć ja próbowałem coś w tym kierunku zrobić, ty zmieniałaś temat i uciekałaś. Ale zawsze byłaś jedną z najbliższych mi osób. Do ciebie pierwszej szedłem z problemem, z tobą mogłem się śmiać i płakać, a nie mam wielu takich osób w życiu. Wtedy, tam na stacji... myślałem że na zawsze cie stracimy, bo nie oddychałaś, i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że jesteś dla mnie jeszcze ważniejsza. Potem mnie zapomniałaś.. było mi z tym bardzo ciężko, ale chłopaki mnie wspierali. I mimo że tak mnie teraz odrzucasz, powoduje to że intrygujesz mnie jeszcze bardziej, i chcę cie poznawać na nowo.
Troche czasu minęło zanim to wszystko do mnie doszło. Tak, ludzie, tu mnie macie, mam do niego słabość, ale nie chce niczego tu psuć. Ta przyjaźń może być zbyt piękna, żeby niszczyć ją związkiem. Na który w dodatku nie jestem gotowa..
- Przepraszam. Tamta Nelly, a ta, to.. między nimi jest w takim razie różnica. Wybacz mi.
I odeszłam, zostawiając go samego.
* * *
Ludzie patrzyli na mnie jak na jakieś dziwadło – zresztą nie dziwię się. Cała mokra, oblepiona błotem, biegłam korytarzami hotelu, a z oczu spływały mi ciurkiem łzy. Chociaż tyle, że ciężko odróżnić je gdy jestem cała pomoczona.
Gdzie iść ? Oto Question Of The Day. Nie wrócę do pokoju, bo nie mam siły konfrontować się z sprawą przyszłego uzależnienia ( tfu tfu) ani Lilki ani Noemi. Poszłam więc do..
- NA WSZYSTKIE MARCHEWKI ŚWIATA ! - Louis otworzył drzwi apartamentu chłopców. Obgryzał dzienną porcje jego ulubionego warzywa i przyglądał się uważnie moim pozlepianym włosom.- Coś ty zrobiła ! Co się stało ?! Wyglądasz... strasznie!
- Wow. Nie zauważyłam. - prychnęłam wchodząc do salonu. - którędy do Zayna? - zapytałam siedzącego na kanapie Liama. On nie pytał o nic, bo wiedział że nie mam w tej chwili ochoty na takie rozmowy. Wskazał tylko skinieniem głowy na drugie z prawej drzwi.
- Louis, idź do parku. Harry oberwał dziś nieźle, więc teraz pewnie źle się czuje.
- Ale... CO ?! JAK TO ?!
- Idź i zobacz. Nie mam czasu na wyjaśnienia.
Szarpnęłam ze złością klamkę dużych, brązowych drzwi i zatrzasnęłam je za sobą z hukiem. Zayn siedział w samych szortach na parapecie i na kolanach trzymał laptop, a po jego ramieniu wspinał się kot. Tak, idę z problemami do brata.. tak dziwne, tak prawdziwe!
Spojrzał na mnie co najmniej z zdziwieniem. Zlustrował moje ciało od stóp do głów, kręcąc przy tym głową i przeciągle zagwizdał. Nie ma to jak wsparcie, czyż nie ?
- Czuje się jakbyśmy się cofnęli z dziesięć lat wstecz. Zawsze wracałaś taka usmarowana z dworu, tylko szczerzyłaś się jak idiota, a nie płakałaś.
Dobra, daruj sobie te złote myśli ! Jestem na skraju rozdarcia emocjonalnego, no halo!
Przyciszyłam radio i usiadłam na wielkim parapecie obok niego. Oparłam się o okno, pewnie pokrywając je przy tym warstwą błota, ale zignorowałam to. Dziwne, że tak normalne dla innych zdarzenie wywarło na mnie wielką presję, smutek i poczucie winy. Zostawiłam tam chłopaka, który tak się o mnie starał.. gotów był bić się za mnie, co i tak mu nie wychodziło, ale chęci się liczą. Znam go od paru dni, a namieszał tak w moim spokojnym życiu jak nikt.
W głośnikach rozbrzmiał cichy głos Liama. Zaczynała się piosenka One thing, która dudniła w moich uszach pomimo że przyciszyłam radio. Nic do tego nie miałam, dopóki nie odezwał się głos Harrego. Rzuciłam pierwszą lepszą rzeczą w urządzenie, wydając jakieś pomruki rodem z dżungli.
- Ooo ! To Hazziątko cie tak urządziło ! Ale nie płacz, przecież błoto zejdzie w praniu. - parsknął śmiechem zdejmując kotka z głowy. Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem, bo istotnie zaczynał mnie denerwować. Nie mam ochoty na żarty, a przyszłam po pomoc, a nie oglądać teleturniej kto dosoli dziś bardziej młodszej Malikowej.
- Ktoś ci kiedyś powiedział, że pod tą nienaganną fryzurką masz próżnie nie mózg?
- Dobra. Chodzi ci o Lilkę i Noemi?
?!?!?!?!
Czyli wszyscy to wiedzą ?! I każdy tak spokojnie do tego podchodzi ?!
Emgf emgf emgf pochlastam się.
- To ich indywidualna sprawa. Świata nie naprawisz.. też mi się to nie podoba, ale w sumie nie od nas zależy co one robią. A Harrym się nie przejmuj. Nie chcesz z nim być, to nie, zaraz się którąś pocieszy. Może nie pamiętasz, ale nawet gdy wcześniej był w tobie zakochany po uszy bajerował co drugą laskę, a z co trzecią lądował jak nie w łóżku, to chociaż na okładce gazety.
- Ty i twoja szczerość.. a w ogóle od kiedy jesteś jasnowidzem ?
- Ja po prostu mam oczy.- skwitował i zaczął liczyć fajki w pudełku. Od zawsze nie podobało mi się że pali, ale jak być bad boyem to na całego, nie ?- Poza tym.. sama na niego lecisz.
- CIEBIE CHYBA COŚ BOLI. -. Nienienie. W życiu, nigdy, przenigdy.
Zayn okazał się dobrym słuchaczem. Przegadaliśmy całą godzine i dowiedziałam się ciekawych rzeczy o Hazzie..
to nie takie aniołek z gołą dupką jak siebie przedstawiał. Podrywacz, zarywacz, flirciarz i wszystko w ten deseń. Teraz chociaż wiem, że stara z siebie zrobić jakiegoś maczo, a takich chłopaków nie lubię.
Nagle ktoś zapukał.
Zayn krzyknął, a raczej rozdarł się ' CZEGO WY CHCECIE, NAWET SPOKOJNIE Z SIOSTRĄ NIE DA SIĘ POGADAĆ ?!!' i nawet nie ruszył się z miejsca. Zanim ja zdążyłam podnieść swój zacny tyłek, drzwi powoli zaczęły się otwierać.
Moim oczom ukazała się drobna, wysoka blondynka. 17Stka, góra 18Stka. Duże, podchodzące w niebieski kolor oczy, mleczna skóra. Na jej czole spoczywała nienaganna grzywka ścieniowana na bok. Ubrana była jak w tych filmach, dosłownie – czarno-biały uniform pokojówki, składający się z kusej spódniczki, fartuszka, i dziwnego czegoś uczepionego na czubku głowy.
Kątem oka zerknęłam na Zayna. Oczy rozszerzały się mu coraz szerzej, z buzi wypadł patyczek od zjedzonego lizaka, a sam mamrotał coś do siebie. Kurde, czy na sali obecny jest goły amor który właśnie go ustrzelił ?
- Ja.. to.. więc.. nie wiedziałem.. aa.. no...
- Nie szkodzi. Przyszłam posprzątać. - mruknęła wciągając za sobą wielki wózek z szczotkami, odkurzaczem i innymi rzeczami do porządków. Nawet nie zwróciła większej uwagi na mojego brata, tylko gapiła się na moje brudne ciuchy, ale po chwili dodała – Czy nie przeszkadzam ? Mogę pójść najpierw dalej.
- Nie! Nie nie nie ! Nie przeszkadzasz !
- Ulalaaaaaa. - zagwizdałam dając mu sójkę w bok. W odpowiedzi posłał mi pięć razy silniejszą, przez co wylądowałam na podłodze. Jak za dawnych czasów, hahaha.
- Chodź, pomogę ci. - rzucił się w jej kierunku potykając o pudełka po jedzeniu.
- Żartujesz sobie? To moja praca. - wyminęła go i zaczęła zbierać opakowania po zjedzonej pizzy.
- Alice, Alicja czy jak tam wolisz – uśmiechnęłam się do niej czytając plakietkę zawieszoną na jej koszulce – Odmawiasz przyjęcia pomocy przez tą gwiazdeczkę ? Masz u mnie duży plus.
Zayn wystawił mi niezadowolony język, i pomimo nalegań blondynki zaczął zgarniać z podłogi brudne koszulki. Alice zaczęła się z niego śmiać co chwile wymieniając ze mną znaczące spojrzenia. W końcu i ja pomogłam im ogarnąć chlew brata, mając przy tym niezły ubaw z tą dziewczyną. Do reszty rozbawiło mnie, gdy ' miszczunio podrywu' na pożegnanie wręczył jej zdjęcie zespołu z dedykacją ' Uwielbiam z Tobą sprzątać, przychodź częściej', a ona stwierdziła że od nadmiaru lakieru do włosów na tej fotce wygląda jakby miał tłuste.
- Tragedia.. - skwitował zamykając za nią drzwi – Dlaczego przy dziewczynie która mi się spodoba zrobiłem się taki.. spięty? I.. i dlaczego ona nie rzuciła się na mnie z piskiem?
- Biedactwo. Twojego przerośnięte ego zostało zranione?
- Goń się brudasie. W ogóle, umyj się i ubierz w jakieś moje rzeczy.
Zrobiłam jak kazał. Wybrałam sobie stanowczo za duży t-shirt z napisem ' Eat me', który sama mu kupiłam i jakieś przerośnięte beżowe szorty. Zayn gdzieś się ulotnił, mówiąc że zaraz wróci, a ja udałam się do jego łazienki. Zdjęłam ubrania które pokrywało zaschnięte już błoto i weszłam pod prysznic, zamykając drzwiczki od wielkiej kabiny, i na wszelki wypadek jeszcze zasunęłam zasłonkę. Zaczęłam trochę bawić się w facetów, bo stanęłam w strumieniu ciepłej wody i myślałam nad swoim życiem, relaksując się i nie mając ochoty na ruszanie się z miejsca.
Nagle mój żołądek przewrócił się o 360 stopni, bo... ktoś otworzył drzwi.
PRZECIEŻ JE ZAMYKAŁAM !!!
chyba..
- Zayn ? Wiesz co, daj mi twoją odżywkę bo moja dziewczyna dziś przyjeżdża. Muszę zrobić ten trick, jak Justin Bieber, tak zarzucić i ta da da daaam. Padnie ! - rozpoznałam głos Lou.. Wpatrywałam się w przestrzeń nie wiedząc co robić.
Nagle drzwiczki się otworzyły, a ja złapałam się za zasłonkę zrywając ją całkowicie z zaczepek. Pozdrowienia dla mnie!
Louis poślizgnął się i wpadł do kabiny, a ja drąc się ' wynoś się zboczeńcu' zawinęłam go w ala kurtynę, i gdy nic nie widział okryłam się ręcznikiem. Chyba napisze o tym do działu w gazecie pt 'WTOPA'
- Wracaj tu golasie !
W biegu zamknęłam go w łazience, nałożyłam szybko ubranie i z amokiem w oczach rzuciłam się na drzwi prowadzących do salonu. Śmiałam się jak opętaniec, zresztą tak jak Louis który wydostał się sprintem z więzienia i ruszył za mną, odgrażając się że mnie dorwie po tym jak bez politowania owinęłam go niczym ser w naleśniku.
- Ja ci dam! Moje kochanie przyjeżdża, a ty chciałaś mnie pozbawić życia ! Osierociłbym tyle niewinnych marchewiątek...
Nagle ujrzałam jedne z najlepszych osób na świecie – Eleanor i Danielle. 

____
Ale czasu minęło ! :<  Przepraszam, ale szkoła całkowicie wciągnęła mnie w wir obowiązków i zawsze gdy siadałam do komputera dosłownie usypiałam po 20 minutach. Teraz siadłam i napisałam wreszcie coś nowego, co na pewno ma mase błędów, bo i dziś jestem zmęczona. Jak się czegoś dopatrzycie śmiało piszcie. :d
Rozdział dedykuję mojej koleżance ze szkoły, która chyba jako jedna z nielicznych systematycznie czyta moje wypociny.  
Mam nadzieje, że pod tym rozdziałem udzieli się chociaż 10 osób. Pisze to tylko dla was, a fakt że nikt nie chce postawić swojej oceny bardzo mnie przygnębia. Tak, mówię tez od ciebie, pewnie teraz chcesz kliknąć przycisk " zamknij stronę", ale co ci szkodzi napisać z dwa zdania twojej osobistej opinii ? Nawet, jako anonimowy. 
Jeszcze raz przepraszam za to o czym wspomniałam u góry, i dziękuję za TYLE WYŚWIETLEŃ <333
xxx


8 komentarzy:

  1. Trochę się pogubiłam w tym. Hazza zarywa do Nelly , tak? Ona chyba do niego nic nie czuje może poza zauroczenie. Czuję ,że Zaynowi spodobała się Alice. Urocza blondynka. Hah i tak akcja Lou. Jego humor mnie powala. Czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha padłam! Końcówka najlepsza! Czekam na nn! xxx

    [http://holdmetight-vick.blogspot.co.uk/]
    [http://xeverlastinglovex.blogspot.co.uk/]

    OdpowiedzUsuń
  3. http://dance-with-me-tonight.blogspot.com/ Nowy ; )

    OdpowiedzUsuń
  4. HAHAHAHAHAHAHAHAHAHA, JEBŁAM PODCZAS AKCJI W ŁAZIENCE NA KOŃCU :D NORMALNIE ZACZĘŁAM SIĘ ŚMIAĆ NA CAŁY DOM :D
    Najlepszy w tym opowiadaniu to jest Zayn. Jednak dzięki temu rozdziałowi, Louis mnie również powalił na kolana :D x

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnio znalazłam twoje opowiadanie i bardzoo mi się spodobało ; DD
    Rozdział świetny, a końcówka przezbawna ; DD
    Czekam z niecierpliwością na nn!!
    + zapraszam do mnie na komentowanie:
    http://myonedirectionandmylife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. super, po prostu zajebisty.

    Zapraszam na mojego dopiero zaczynam http://whilelivewereyoungonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział, naprawdę fajny pomysł na opowiadanie! i wiesz co? Przyjaciółka postanowiła spróbować swoich sił w pisaniu, ja postanowiłam jej pomóc. Dlatego wszystkie fanki 1d proszę o uwagę!
    „Zadajcie sobie pytanie – co byście zrobili, gdybyście nagle dowiedzieli się, że umieracie? Że Wasze dni są policzone? Że od teraz ciąży nad Wami przerażająca świadomość tego, że nieuchronnie zbliżacie się ku końcowi. Zapewne większość z Was załamałaby ta wiadomość. Ale ona była inna. Chciała wycisnąć z życia jak najwięcej, niczego nie żałować, cieszyć się każdą chwilą. Póki jeszcze mogła. Nazywa się Catalonia, a jej czas dobiega końca. 50 postanowień na 5 lat życia, młoda pełna energii dziewczyna i pięciu zagubionych chłopców.”
    http://www.i-wont-let-you-go.blogspot.com/
    Nowe opowiadanie o One Direction. ZAPRASZAM SERDECZNIE!

    OdpowiedzUsuń