WITAM WAS MOJE MARCHEWIĄTKA.
Jak niektórzy widzą, ostatnio zaczęłam zmieniać to i owo z szatą graficzną. Dlaczego?
REAKTYWEJSZYN, MUAHAHAH.
Na razie pomysły na następne rozdziały mam w głowie - wkrótce przeleje je na papier. Więc już niedługo pojawi się kolejny rozdział!
Póki co, zapraszam na our-unusual-story.blogspot.com - bo to jest mój w pełni działający blog.
Więc bądźcie czujni!
Av. x
P.S. 3 tysiące wyświetleń?
Nadal nie mogę w to uwierzyć.
massive thank you!
sobota, 28 kwietnia 2012
piątek, 6 kwietnia 2012
Information
Cześć kochani. :<..
Obmyśliłam to i owo, i niestety doszłam do smutnych wniosków. Tego bloga trochę nie przemyślałam.. oczywiście nie żałuje, że go założyłam, bo wręcz przeciwnie, ale chodzi tu o coś innego. Wymyśliłam sobie historie, napisałam pare rozdziałów i nagle blokada. Nie mam bladego pojęcia co teraz ma się wydarzyć. Co najśmieszniejsze, wiem jak będą wyglądały końcowe rozdziały, ale kto mądry kończy opowieść po zaledwie sześciu rozdziałach?
Potrzebuje trochę czasu. Napiszę sobie najpierw sama co ma być dalej, a dopiero potem wrócę do regularnego publikowania postów. Na chwilę obecną, blog jest zawieszony.
Nigdy w życiu go nie usunę, bo to moja pierwsza poważniejsza strona. Za dużo wartości sentymentalnej, więc się nie martwcie :). Bardzo dziękuję osobom takim jak Edith. Ona zawsze znalazła czas, żeby naskrobać pare zdań na temat moich wypocin.. JESTEŚ WIELKA! Swoją drogą, zajrzyjcie w komentarze do jakiegokolwiek rozdziału, a tam znajdziecie jej profil. Prowadzi bardzo fajny blog, również o One Direction, który polecam wam przeczytać.
Na pocieszenie macie małą niespodziankę...
hahaha.
Tam możecie mnie od dziś spotkać.
KOCHAM WAS!
Av.xxx
piątek, 30 marca 2012
6. How can I love when I'm afraid ?
Na wstępie, przepraszam autorki blogów, których historie namiętnie czytałam i komentowałam, za to że tak długo nie udzielałam sie pod waszymi wpisami. Przyrzekam, że sie poprawie.
-
A potem kra lodu pękła. Dopiero co widziałem cię uśmiechającą
się i robiącą piruety na łyżwach, a nagle zniknęłaś. Myślałem
o najgorszym... ale sama złapałaś się szybko powierzchni i
krzycząc że nigdy więcej nie dasz się namówić na moje pomysły
wyszłaś z wody.
To
co najmniej dziwne. Jakim cudem nie pamiętam momentów spędzonych z
Loczkiem? Jakaś anomalia pogodowa ? Matko, Paranormal activity.
Z
tego co teraz usłyszałam, okazuje się że moja przeszłość z nim
związana była barwna i rozbudowana. Począwszy od wyścigach na
motorach i zakończywszy na akcji charytatywnej organizowanej tylko
przez naszą dwójkę.
Zerknęłam
na niego z ukosa. Rozcięta warga, która i tak unosiła się w
uśmiechu, twarz pokryta zadrapaniami i duży bandaż na czole. I
pomyśleć, że to przez tego idiotę, który wcisnął moim
koleżanką jakieś świństwo. No nie, miałam o tym nie wspominać!
Nie nie nie. Nie teraz. W tej chwili jestem myślami z Harrym, nie z
Lilką i Noemi. Chociaż przez parę godzin muszę o tym zapomnieć.
-
To może zapytam inaczej.. jest coś, czego razem jeszcze nie
robiliśmy?
-
Hahaha. No wiesz... - poruszał znacząco brwiami ponownie
wybuchając śmiechem. Sama zaczęłam zanosić się drgawkami
głupawki, ale nie odstępując od tradycji zdzieliłam go chustką
przez głowę.
Siedzieliśmy,
a raczej leżeliśmy pod rozłożystym drzewem w ogrodzie szkoły.
Przyroda smutniała, bo zanosiło się na burzę, do której w sumie
byłam przyzwyczajona jako Angielka, za to nasze humory wręcz
przeciwnie. Ten 'niepozorny' chłopak, który w kółko myśli tylko
o denerwowaniu innych, okazał się powodem moich łez śmiechu.
Dzięki niemu mogłam odreagować, i mimo że mijała druga godzina
tematów do rozmowy nie brakowało.
-
Pada? Teraz ? No niee. Pogoda potrafi wszystko zepsuć. - mruknął
podnosząc się z ziemi. Złapał mnie za rękę unosząc w górę. -
Wiesz, że zostalibyśmy dłużej gdyby nie to. Nie chcę żebyś się
przeziębiła.
-
Haroldzie, wzruszyłeś każdy centymetr mojego ciała tą troską. -
westchnęłam, i tu chyba nie kłamałam. Chciałam już iść, gdy
poczułam że nie mam gruntu pod stopami. Matko, najpierw troszczy
się o moje zdrowie, teraz będzie mną wywijał w powietrzu. Ja mu
dam!- Harry! Postaw mnie natychmiast!
-
Chciałabyś. Drodzy państwo, witamy na pokładzie Odrzutowca linii
lotniczych ciacho z lokami. Skromne ciacho z lokami. Proszę zapiąć
pasy ! - Ni stąd ni z owąd znalazłam się na jego plecach. -
Trzymaj się, Cookie. TURBO PRZYŚPIESZENIE! - ciekawie musi to
wyglądać. Jakiś wypłosz z drugim wypłoszem na plecach, gna
przez alejki parku i pierdzieli głupoty, ten drugi strach na wróble
drze się w niebogłosy, klnąc na wszystkie znane mu języki.
WYJMUJCIE APARATY, GUYS !
-
Harry, ja tylu rzeczy jeszcze w życiu nie zrobiłam, nie chce
skończyć zmiażdżona przez twoje cielsko ! Zaraz upadniemy ! -
-
Drodzy państwo, po lewej stronie widzimy okazałe jabłonie, po
prawej jakieś japońskie różowe cosie, przed nami błoto... BŁOTO
?!
Wykrakałam.
Harry
starał się utrzymać równowagę na śliskiej powierzchni, ale
grawitacja zrobiła swoje. Oboje runęliśmy na prawe boki ciał.
Chociaż tyle, że nie umarłam śmiercią tragiczną zmiażdżona
jego suchym tyłkiem.
-
Błoto! Błoto widzę ! Ciemność widzę ! - znowu zaczął paplać,
ale zmienił pozycję tak że znalazłam się pod nim. Nie, chyba
jednak stracę życie tego dnia.
-
Jesteś potworem. Ciężkim potworem. Złaź ze mnie bo nie mogę
oddychać !
Cisza.
Czyli to on umarł ? Otworzyłam szybko powieki, które zaciskałam
ze strachu, a pierwsze co zobaczyłam to jego wielkie oczy utkwione w
moich.
Co
on robi ? Przecież wyraźnie oznajmiłam mu PRZYJACIELE. Chciałam
coś powiedzieć, ale nie mogłam wydobyć z siebie najmniejszego
dźwięku; może dlatego, że przygniatał moje ciało swoim, a może
z innego powodu. Poruszyłam tylko bezgłośnie wargami, bo na więcej
nie było mnie stać. Zahipnotyzowana jego spojrzeniem nie mogłam
odwrócić swojego wzroku. I tak, ten malutki głosik w mojej głowie
znowu darł się ' dajesz mała!'. Niechęć do związków i
kontaktów damsko-męskich jednak wygrała, w chwili gdy jego usta
znajdowały się coraz bliżej moich. Zrzuciłam go z siebie, czując
jak policzki płoną mi z nadmiaru emocji. Oboje byliśmy cali w
błocie, ale żadne z nas się tym nie przejmowało. Padało coraz
mocniej, a od czasu do czasu jakaś zbłąkana błyskawica zetknęła
się z wilgotną ziemią przeszywając ze świstem powietrze. Oboje
siedzieliśmy na zimnym chodniku, i oboje byliśmy targani przez
niewyjaśnione uczucia i emocje. Jakby to powiedzieć..
nie,
nie wiem jak to powiedzieć.
-
Dlaczego ? Dlaczego ty to robisz ? Przecież i ja i ty czujemy do
siebie coś więcej niż przyjaźń.
-
Nie. Mów za siebie.
Przysunął
się bliżej mnie, a ja zamiast uciekać gdzie marchewki Louisa rosną
zostałam w miejscu. Złapał mnie za podbródek, bym wreszcie na
niego spojrzała.
-
Może zacznę tak. Od początku naszej przyjaźni coś nas do siebie
ciągnęło. Były chwile, kiedy to ty całkowicie traciłaś na moim
punkcie głowe, były chwile gdy ja na twoim. Ale nigdy nie
przyznaliśmy się otwarcie do tego wszystkiego. Ilekroć ja
próbowałem coś w tym kierunku zrobić, ty zmieniałaś temat i
uciekałaś. Ale zawsze byłaś jedną z najbliższych mi osób. Do
ciebie pierwszej szedłem z problemem, z tobą mogłem się śmiać i
płakać, a nie mam wielu takich osób w życiu. Wtedy, tam na
stacji... myślałem że na zawsze cie stracimy, bo nie oddychałaś,
i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że jesteś dla mnie jeszcze
ważniejsza. Potem mnie zapomniałaś.. było mi z tym bardzo ciężko,
ale chłopaki mnie wspierali. I mimo że tak mnie teraz odrzucasz,
powoduje to że intrygujesz mnie jeszcze bardziej, i chcę cie
poznawać na nowo.
Troche
czasu minęło zanim to wszystko do mnie doszło. Tak, ludzie, tu
mnie macie, mam do niego słabość, ale nie chce niczego tu psuć.
Ta przyjaźń może być zbyt piękna, żeby niszczyć ją związkiem.
Na który w dodatku nie jestem gotowa..
-
Przepraszam. Tamta Nelly, a ta, to.. między nimi jest w takim razie
różnica. Wybacz mi.
I
odeszłam, zostawiając go samego.
*
* *
Ludzie
patrzyli na mnie jak na jakieś dziwadło – zresztą nie dziwię
się. Cała mokra, oblepiona błotem, biegłam korytarzami hotelu, a
z oczu spływały mi ciurkiem łzy. Chociaż tyle, że ciężko
odróżnić je gdy jestem cała pomoczona.
Gdzie
iść ? Oto Question Of The Day. Nie wrócę do pokoju, bo nie mam
siły konfrontować się z sprawą przyszłego uzależnienia ( tfu
tfu) ani Lilki ani Noemi. Poszłam więc do..
-
NA WSZYSTKIE MARCHEWKI ŚWIATA ! - Louis otworzył drzwi apartamentu
chłopców. Obgryzał dzienną porcje jego ulubionego warzywa i
przyglądał się uważnie moim pozlepianym włosom.- Coś ty zrobiła
! Co się stało ?! Wyglądasz... strasznie!
-
Wow. Nie zauważyłam. - prychnęłam wchodząc do salonu. - którędy
do Zayna? - zapytałam siedzącego na kanapie Liama. On nie pytał o
nic, bo wiedział że nie mam w tej chwili ochoty na takie rozmowy.
Wskazał tylko skinieniem głowy na drugie z prawej drzwi.
-
Louis, idź do parku. Harry oberwał dziś nieźle, więc teraz
pewnie źle się czuje.
-
Ale... CO ?! JAK TO ?!
-
Idź i zobacz. Nie mam czasu na wyjaśnienia.
Szarpnęłam
ze złością klamkę dużych, brązowych drzwi i zatrzasnęłam je
za sobą z hukiem. Zayn siedział w samych szortach na parapecie i na
kolanach trzymał laptop, a po jego ramieniu wspinał się kot. Tak,
idę z problemami do brata.. tak dziwne, tak prawdziwe!
Spojrzał
na mnie co najmniej z zdziwieniem. Zlustrował moje ciało od stóp
do głów, kręcąc przy tym głową i przeciągle zagwizdał. Nie ma
to jak wsparcie, czyż nie ?
-
Czuje się jakbyśmy się cofnęli z dziesięć lat wstecz. Zawsze
wracałaś taka usmarowana z dworu, tylko szczerzyłaś się jak
idiota, a nie płakałaś.
Dobra,
daruj sobie te złote myśli ! Jestem na skraju rozdarcia
emocjonalnego, no halo!
Przyciszyłam
radio i usiadłam na wielkim parapecie obok niego. Oparłam się o
okno, pewnie pokrywając je przy tym warstwą błota, ale
zignorowałam to. Dziwne, że tak normalne dla innych zdarzenie
wywarło na mnie wielką presję, smutek i poczucie winy. Zostawiłam
tam chłopaka, który tak się o mnie starał.. gotów był bić się
za mnie, co i tak mu nie wychodziło, ale chęci się liczą. Znam go
od paru dni, a namieszał tak w moim spokojnym życiu jak nikt.
W
głośnikach rozbrzmiał cichy głos Liama. Zaczynała się piosenka
One thing, która dudniła w moich uszach pomimo że przyciszyłam
radio. Nic do tego nie miałam, dopóki nie odezwał się głos
Harrego. Rzuciłam pierwszą lepszą rzeczą w urządzenie, wydając
jakieś pomruki rodem z dżungli.
-
Ooo ! To Hazziątko cie tak urządziło ! Ale nie płacz, przecież
błoto zejdzie w praniu. - parsknął śmiechem zdejmując kotka z
głowy. Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem, bo istotnie
zaczynał mnie denerwować. Nie mam ochoty na żarty, a przyszłam po
pomoc, a nie oglądać teleturniej kto dosoli dziś bardziej młodszej
Malikowej.
-
Ktoś ci kiedyś powiedział, że pod tą nienaganną fryzurką masz
próżnie nie mózg?
-
Dobra. Chodzi ci o Lilkę i Noemi?
?!?!?!?!
Czyli
wszyscy to wiedzą ?! I każdy tak spokojnie do tego podchodzi ?!
Emgf
emgf emgf pochlastam się.
-
To ich indywidualna sprawa. Świata nie naprawisz.. też mi się to
nie podoba, ale w sumie nie od nas zależy co one robią. A Harrym
się nie przejmuj. Nie chcesz z nim być, to nie, zaraz się którąś
pocieszy. Może nie pamiętasz, ale nawet gdy wcześniej był w
tobie zakochany po uszy bajerował co drugą laskę, a z co trzecią
lądował jak nie w łóżku, to chociaż na okładce gazety.
-
Ty i twoja szczerość.. a w ogóle od kiedy jesteś jasnowidzem ?
-
Ja po prostu mam oczy.- skwitował i zaczął liczyć fajki w
pudełku. Od zawsze nie podobało mi się że pali, ale jak być bad
boyem to na całego, nie ?- Poza tym.. sama na niego lecisz.
-
CIEBIE CHYBA COŚ BOLI. -. Nienienie. W życiu, nigdy, przenigdy.
Zayn
okazał się dobrym słuchaczem. Przegadaliśmy całą godzine i
dowiedziałam się ciekawych rzeczy o Hazzie..
to
nie takie aniołek z gołą dupką jak siebie przedstawiał.
Podrywacz, zarywacz, flirciarz i wszystko w ten deseń. Teraz chociaż
wiem, że stara z siebie zrobić jakiegoś maczo, a takich chłopaków
nie lubię.
Nagle
ktoś zapukał.
Zayn
krzyknął, a raczej rozdarł się ' CZEGO WY CHCECIE, NAWET
SPOKOJNIE Z SIOSTRĄ NIE DA SIĘ POGADAĆ ?!!' i nawet nie ruszył
się z miejsca. Zanim ja zdążyłam podnieść swój zacny tyłek,
drzwi powoli zaczęły się otwierać.
Moim
oczom ukazała się drobna, wysoka blondynka. 17Stka, góra 18Stka.
Duże, podchodzące w niebieski kolor oczy, mleczna skóra. Na jej
czole spoczywała nienaganna grzywka ścieniowana na bok. Ubrana była
jak w tych filmach, dosłownie – czarno-biały uniform pokojówki,
składający się z kusej spódniczki, fartuszka, i dziwnego czegoś
uczepionego na czubku głowy.
Kątem
oka zerknęłam na Zayna. Oczy rozszerzały się mu coraz szerzej, z
buzi wypadł patyczek od zjedzonego lizaka, a sam mamrotał coś do
siebie. Kurde, czy na sali obecny jest goły amor który właśnie go
ustrzelił ?
-
Ja.. to.. więc.. nie wiedziałem.. aa.. no...
-
Nie szkodzi. Przyszłam posprzątać. - mruknęła wciągając za
sobą wielki wózek z szczotkami, odkurzaczem i innymi rzeczami do
porządków. Nawet nie zwróciła większej uwagi na mojego brata,
tylko gapiła się na moje brudne ciuchy, ale po chwili dodała –
Czy nie przeszkadzam ? Mogę pójść najpierw dalej.
-
Nie! Nie nie nie ! Nie przeszkadzasz !
-
Ulalaaaaaa. - zagwizdałam dając mu sójkę w bok. W odpowiedzi
posłał mi pięć razy silniejszą, przez co wylądowałam na
podłodze. Jak za dawnych czasów, hahaha.
-
Chodź, pomogę ci. - rzucił się w jej kierunku potykając o
pudełka po jedzeniu.
-
Żartujesz sobie? To moja praca. - wyminęła go i zaczęła zbierać
opakowania po zjedzonej pizzy.
-
Alice, Alicja czy jak tam wolisz – uśmiechnęłam się do niej
czytając plakietkę zawieszoną na jej koszulce – Odmawiasz
przyjęcia pomocy przez tą gwiazdeczkę ? Masz u mnie duży plus.
Zayn
wystawił mi niezadowolony język, i pomimo nalegań blondynki
zaczął zgarniać z podłogi brudne koszulki. Alice zaczęła się z
niego śmiać co chwile wymieniając ze mną znaczące spojrzenia. W
końcu i ja pomogłam im ogarnąć chlew brata, mając przy tym
niezły ubaw z tą dziewczyną. Do reszty rozbawiło mnie, gdy '
miszczunio podrywu' na pożegnanie wręczył jej zdjęcie zespołu z
dedykacją ' Uwielbiam z Tobą sprzątać, przychodź częściej', a
ona stwierdziła że od nadmiaru lakieru do włosów na tej fotce
wygląda jakby miał tłuste.
-
Tragedia.. - skwitował zamykając za nią drzwi – Dlaczego przy
dziewczynie która mi się spodoba zrobiłem się taki.. spięty? I..
i dlaczego ona nie rzuciła się na mnie z piskiem?
-
Biedactwo. Twojego przerośnięte ego zostało zranione?
-
Goń się brudasie. W ogóle, umyj się i ubierz w jakieś moje
rzeczy.
Zrobiłam
jak kazał. Wybrałam sobie stanowczo za duży t-shirt z napisem '
Eat me', który sama mu kupiłam i jakieś przerośnięte beżowe
szorty. Zayn gdzieś się ulotnił, mówiąc że zaraz wróci, a ja
udałam się do jego łazienki. Zdjęłam ubrania które pokrywało
zaschnięte już błoto i weszłam pod prysznic, zamykając drzwiczki
od wielkiej kabiny, i na wszelki wypadek jeszcze zasunęłam
zasłonkę. Zaczęłam trochę bawić się w facetów, bo stanęłam
w strumieniu ciepłej wody i myślałam nad swoim życiem, relaksując
się i nie mając ochoty na ruszanie się z miejsca.
Nagle
mój żołądek przewrócił się o 360 stopni, bo... ktoś otworzył
drzwi.
PRZECIEŻ
JE ZAMYKAŁAM !!!
chyba..
-
Zayn ? Wiesz co, daj mi twoją odżywkę bo moja dziewczyna dziś
przyjeżdża. Muszę zrobić ten trick, jak Justin Bieber, tak
zarzucić i ta da da daaam. Padnie ! - rozpoznałam głos Lou..
Wpatrywałam się w przestrzeń nie wiedząc co robić.
Nagle
drzwiczki się otworzyły, a ja złapałam się za zasłonkę
zrywając ją całkowicie z zaczepek. Pozdrowienia dla mnie!
Louis
poślizgnął się i wpadł do kabiny, a ja drąc się ' wynoś się
zboczeńcu' zawinęłam go w ala kurtynę, i gdy nic nie widział
okryłam się ręcznikiem. Chyba napisze o tym do działu w gazecie
pt 'WTOPA'
-
Wracaj tu golasie !
W
biegu zamknęłam go w łazience, nałożyłam szybko ubranie i z
amokiem w oczach rzuciłam się na drzwi prowadzących do salonu.
Śmiałam się jak opętaniec, zresztą tak jak Louis który wydostał
się sprintem z więzienia i ruszył za mną, odgrażając się że
mnie dorwie po tym jak bez politowania owinęłam go niczym ser w
naleśniku.
-
Ja ci dam! Moje kochanie przyjeżdża, a ty chciałaś mnie pozbawić
życia ! Osierociłbym tyle niewinnych marchewiątek...
Nagle
ujrzałam jedne z najlepszych osób na świecie – Eleanor i
Danielle.
____
Ale czasu minęło ! :< Przepraszam, ale szkoła całkowicie wciągnęła mnie w wir obowiązków i zawsze gdy siadałam do komputera dosłownie usypiałam po 20 minutach. Teraz siadłam i napisałam wreszcie coś nowego, co na pewno ma mase błędów, bo i dziś jestem zmęczona. Jak się czegoś dopatrzycie śmiało piszcie. :d
Rozdział dedykuję mojej koleżance ze szkoły, która chyba jako jedna z nielicznych systematycznie czyta moje wypociny.
Mam nadzieje, że pod tym rozdziałem udzieli się chociaż 10 osób. Pisze to tylko dla was, a fakt że nikt nie chce postawić swojej oceny bardzo mnie przygnębia. Tak, mówię tez od ciebie, pewnie teraz chcesz kliknąć przycisk " zamknij stronę", ale co ci szkodzi napisać z dwa zdania twojej osobistej opinii ? Nawet, jako anonimowy.
poniedziałek, 12 marca 2012
5. It's funny. One wrong move and your life may be over.
-
Styles, nie mogłeś znaleźć lepszej pory dnia żeby mi zawracać
głowę ? Tak na marginesie upodabniasz się do Lilie.
Na
przyszłość lepiej wiedzieć, że niewyspana Nelly = zła Nelly. A
jeszcze gorzej gdy ktoś śmie kazać mi otworzyć oczy o drugiej w
nocy.
- Nie
sądziłem że odbierzesz... słuchaj, Cookie, jest sprawa.
- Nie
nazywaj mnie tak. Jest już późno, będę kończyć.
Wiedziałam,
że go ranie. Wiedziałam, że moja arogancja nie przychodzi sobie ot
tak. Wiedziałam, że część mnie chciała po prostu polecieć do
niego i wycałować każdy centymetr jego twarzy i nie tylko, ale
dopóki ten cichutki głosik pożądania nie opuści mojego ciała
muszę tak się zachowywać.
Nie
mogę się zakochiwać, nie po tym co spotkało mnie z Eric'iem.
- Nie
! Nie rozłączaj się ! Wysłuchaj mnie, proszę, to ważne –
ściszył głos, a do moich uszu doszły dziwne szmery, świadczące
o jego przyśpieszonym oddechu. Ciary na plerach. - Spotkaj się ze
mną, dobrze ? Jutro, siedemnasta, aleja piąta. Bądź.
Nim
zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć, a dokładniej zbyć go udając
skamieniałą zdzirę, usłyszałam szybkie przerywane sygnały.
Rozłączył się.
***
Oszalałam,
wiem. Zdecydowałam się pójść na to spotkanie. Znaczy, nie odbyło
się bez gróźb i namówień
Lilie, ma się rozumieć. Denerwujące,
ale cieszy mnie że kogoś takiego mam przy sobie.
-
Załóż to ! Wczoraj byłam z naszą przyszłą nauczycielką gitary
w galerii i musiałam to wziąć ! Poza tym, dziś piękna pogoda,
więc musisz założyć coś zwiewnego i kolorowego.
-
Nie ma to jak spoufalać się z osobami pracującymi, co ? - Skoro
tamta panna zgodziła się na shopping z osobą taką jak LILIAN,
musi mieć niezłą psychikę. ' Przecież te dwa swetry się różnią.
Ten ma guzik z niebieskimi akcentami. ' - Harry 'emu się spodoba !
-
Jesteś niemożliwa ! Mam ważniejsze rzeczy na głowie niż
podobanie się mu. - Przyjrzałam się lekkiej, malowniczej sukience,
która będzie sięgać nad kolana. Niby okej, tylko że ja nie lubię
chodzić w takiego rodzaju rzeczach.. - Zaczekaj. Gdzieś miałaś
taki ładny t-shirt, w kolorowe paski..
Zaczęłam
grzebać w jej wielkiej szafie. Bluzki, spodnie, tuniki, sukienki,
jeszcze więcej sukienek, apaszki.. zakupoholizm to zakupoholizm.
Znając ją, nie chodzi już w tej koszulce, więc musi być gdzieś
głęboko zakopana...
Lilie
wyszła na taras, a ja tonęłam w morzu ciuchów, szukając tego
głupiego kawałka materiału. Wywaliłam prawie całą zawartość
mebla na parkiet, a sama do niego weszłam i szperałam dalej.
-
Gdzie ty to masz ?! - wychyliłam głowę zza framugi szafy. Lilian
wylegiwała się na słońcu, siedząc na wielkim leżaku. Znowu
czytała jakieś pomylone romansidło.
-
Pewnie jakaś szufladka na końcu.
Szufladka
? Here you are ! Mała, duża, średnia. Pewnie na 'nic nie warte
koszuliny' przeznaczyła tą najmniejszą. Otworzyłam ją z wielką
nadzieją, ale spotkało mnie rozczarowanie.
Do
jej wnętrza wepchnięte były jakieś folie, małe pudełeczka i
białe opakowania.. chyba od lekarstw. Sięgnęłam bo jedno z nich,
zaciekawiona co to w ogóle jest.
-
Lilian .. ?
Nie
wierze. Prochy.
Rzuciłam
to ze wstrętem, a serce skoczyło mi do gardła.
Narkotyki
? Dopalacze ? Coś w ten deseń.
Moja
najlepsza przyjaciółka, jedna z najbliższych osób, właśnie
targnie na swoje życie. Na usta cisnęły mi się przekleństwa, a
do oczu łzy. Czemu ? Czemu ona ? Kto to jej wcisnął ?!
Wzięłam
to z powrotem do ręki i wyskoczyłam na zewnątrz szafy. Lilie jak
wcześniej siedziała na leżaku, uśmiechnięta i zagłębiona w
lekturze. Ona bierze..z taką myślą nie da się oswoić.. Moja
przyjaciółka robi z siebie wywłoke.
-
Ty. - wbiegłam na taras i rzuciłam w nią foliami z tym czymś. -
Co ty do cholery jasnej robisz.. życie ci nie miłe ?! Ćpać się
zachciało ?!
-
Nie, błagam uspokój się, ja ci wszystko wytłumaczę.. - pobladła
jąkając się.
-
Jak mam się kuźwa uspokoić ? JAK ?! Brałaś to gówno, brałaś !
Co, uzależnieni wydali się tacy cool ? Nie, nie poznaje cie.
Brzydzę się tobą.
Szał,
istny szał. Rzucałam w nią opakowaniami dusząc łzy, wywracałam
meble stojące na balkonie i darłam się wyzywając ją. Ona z tego
może nie wyjść. Zniszczyć sobie życie.
-
To tylko parę działek.. na rozluźnienie stresu... wiesz, niedługo
zaczynają się te lekcje, występy na żywo, wywiady.. ale panuje
nad tym. Nic się nie stanie. Poza tym nie jestem jedyna..
Noemi..no..
-
David. To on wam to wcisnął ?
Wszystko
zaczęło się układać w logiczną całość, a milczenie uznałam
za potwierdzenie.
Umówiłam
się z nim, jak gdyby nigdy nic. Siedziałam na fundamentach wielkiej
fontanny, nie wiedząc czy wybuchnę zaraz z rozpaczy czy złości.
Sięgnęłam po komórkę i napisałam Hazzie, że nie mogę dziś
się spotkać. Najpierw muszę rozmówić się z Davidem, a jakieś
miłosne podloty w tej chwili mam gdzieś.
Gdy
zobaczyłam jego roześmianą twarz, zacisnęłam ręce w pięści i
rzuciłam się na tą jego markową koszulkę, którą pewnie kupił
za pieniądze które zarobił sprzedając narkotyki.
-
Nelka ? Coś się stało.. to płaczesz ?
-
Nie, oczy mi się pocą wiesz ?! Jak ty mogłeś to zrobić !
Myślałam że jesteś w porządku, a nawet bardziej niż w porządku
! Zawsze gdy próbuje zaufać facetom kończy się to takim
rozczarowaniem.. dlaczego sprzedajesz to świństwo? Dlaczego Lilie ?
Mnie też chciałeś wykorzystać, żeby omotać, wcisnąć prochy i
zarobić ?
Złapał
mnie za obie ręce, więc zaczęłam go kopać. Wiem, że zaraz
przyleci Carrie ze swoimi kamerami, ale w chwili obecnej mam to
gdzieś.
-
Cicho.. za dużo osób to słyszy.. ja ci wszystko wytłumaczę,
tylko musimy iść gdzieś gdzie nie ma ludzi.. Cii.. spokojnie..
I
zatkał mi buzię, wlokąc w pobliskie gęste drzewa. Łzy
przysłoniły mi oczy, a mięśnie odmówiły posłuszeństwa..
Wtedy
zjawił się On.
Wyrwał
mnie z jego rąk, niczym marionetkę. Runęłam na ziemie, a on
zetknął swoją pięść z twarzą Davida. Kiedy wszystko zaczęło
przybierać nieciekawy obrót, starałam się ich rozdzielać, ale
bezskutecznie. Wokół zebrał się tłum gapiów, Carrie też już
się zjawiła, a nikt nawet nie kiwnął palcem żeby to skończyć.
Dopiero po chwili nadbiegli ochroniarze i z trudem zaczęli odciągać
jednego od drugiego.
-
Harry ? Harry słyszysz mnie ?
Rozpacz,
jedna wielka rozpacz. Jego idealną twarz pokrywały strugi krwi, a
buzie wykrzywił grymas bólu i złości. To moja wina. Wszystko moja
wina.
Usiadł
na trawie głośno dysząc, a ja szybko kucnęłam przy nim,
ścierając czerwoną ciecz z jego twarzy swoją bandamką.
-
Jesteśmy na miejscu zdarzenia proszę państwa, dwójka została już
rozdzielona, na szczęście. Przypominam że przed chwilą mieliśmy
do czynienia ze strasznym widowiskiem.. Harry Styles wdał się w
bójkę z jednym z grupy początkujących. Ten drugi okazał się
bardziej sprawny, przez co gwiazda One Direction bardzo ucierpiała..
Na miejscu zdarzenia jest siostra jego kolegi z zespołu. Nie wiemy o
co poszło, ale świadkowie mówią, że chyba o wcześniej
wymienioną dziewczynę.
Carrie
piskliwym głosikiem komentowała całe zdarzenie. Ktoś wezwał już
odziały medyczne, a ludzie powoli się rozchodzili. David też się
ulotnił. Na miejscu za to zjawili się szybko lekarze, chcący
zabrać Hazzę do szpitala, jednak on stanowczo odmówił.
-
Czy teraz wreszcie zechcesz pójść ze mną na spacer? - przerwał
mi moje ględzenie, o tym jak bardzo głupio postąpił i jak bardzo
mi przykro. Cały czas starałam się unikać jego wzorku, jednak
teraz utkwiłam go w jego wielkich oczach.
-
Tak Harry. Oficjalnie idę z tobą na spacer. - złapałam go za rękę
i zaciągnęłam w stronę ogrodów.
*
* *
Tymczasem.
W
dużym pomieszczeniu siedziało około dziesięciu mężczyzn.
Odbywali niespokojną rozmowę – co chwile ktoś podnosił krzyk,
rzucał stosem kartek w drugiego i podnosił nową awanturę.
-
Mówię, że lepiej z tym poczekać, nic nie stanie się gdy odłożymy
to na później.
-
Za wielką pożyczkę zaciągnęliśmy, poza tym wszystko aż wrze.
Trzeba naprawić ten świat.
-
W takim razie kiedy?
Jeden
z nich wstał i zaczął niespokojnie przechadzać się wzdłuż
pokoju. Był ich szefem, więc każdy czekał na jego zdanie w tej
sprawie.
-
Odwołajcie wszystkie oddziały. Poczekamy do pierwszych podsumowań.
Z tego co wiem, ta szkoła organizuje je gdy mija połowa każdego
semestru, oraz pod ich końce. Na razie wyślijcie tam szpiegów.
-
Tato ? - jeden z zgromadzenia wstał i utkwił wzrok w przedmówcy. -
Wiesz, że muszę tam iść.
-
Wiem. Zrobisz jak chcesz, tylko żeby cie nie rozpoznali.
-
Na razie tylko pójdę się odgrażać. Prawdziwą zemstę poczują
gdy zaczniemy misje.
Ktoś
wykonał parę nerwowych telefonów, karząc dowódcą siedzieć na
razie cicho.
-
One Direction. Cieszcie się spokojnym życiem póki możecie.
-
Świat po tym długo nas nie zapomni, spokojnie..Eric.
__
Nie skomentuje tego :c Wstawiam, nawet nie wiem czemu stosunkowo tak szybko, i nawet nie wiem czemu w taki straszny dzień jak poniedziałek. Nawet odechciało mi się czekać, aż poprzedni rozdział skomentuje troche więcej osób. Już przestałam się łudzić że to możliwe. Tak czy siak dziękuje tej garstce, której chce się czytać ten chłam, za tak ciepłe słowa. :D Ostatnio przeżywam trochę ciężkie chwile i przez to trudno mi sklecić sensowne zdanie, więc sami wiecie..
ALE, KTO OGLĄDAŁ LIVE CHAT Z CHŁOPAKAMI ?!
JESTEM PRZE PRZE PRZE PRZE DUMNA Z NAS WSZYSTKICH ^ - ^
Polska tu, Polska tam, sialala :D Coś czuje że nastają lepsze czasy dla Directionerek z naszego kraju.
czwartek, 8 marca 2012
4.Actually who are you ?
Co u mnie ? Wspaniale.
FlairSchool to najlepsze co w życiu mnie spotkało. Mieszkam tu
dopiero czwarty dzień, ale i tak czuję że jestem na właściwym
miejscu. I pomyśleć, że jeszcze niedawno byłam tak sceptycznie
nastawiona, a na castingi Liam przeciągał mnie przez pół domu.
Przechodni chcieli dzwonić po policje gdy wlókł mnie wrzeszczącą
do samochodu. Oj Nelly, Nelly.
Połowę pierwszego dnia spędziłam w
łóżku, bo Zayn z Lily uparli się że jestem za słaba na
zwiedzanie terenu. Dopiero późnym popołudniem zrozumiałam o co im
chodziło..
Większego kompleksu nie
wiedziałam w całym swoim życiu ! Wielgarna placówka była
okrążona złotą bramą z logiem szkoły, a na jej terenie rozsiane
były małe budynki wokół jednego, monumentalnego hotelo – szkoło
– Bóg wie czego. W drapaczu chmur znajdowały się apartamenty
uczestników projektu, sale rekreacyjne ( każdy boi używać się tu
słowa ` lekcyjne ` ), spa, restauracje, bufety, sklepy, sale
kinowe(!!) i nie wiem co jeszcze. Na razie ogarnęłam tylko
wschodnie skrzydło, gdzie były apartamenty. Budynek ma w naszej
części białe, nowoczesne akcenty, a na bardziej ekskluzywnych
piętrach, gdzie widziałam gwiazdy z prawdziwego zdarzenia ma
czerwono złote. Warto wspomnieć, że poziomy nie są takie jak w
klasycznych hotelach.. na środku są poręcze i widać co dzieje się
na niższych piętrach, znajdują się na nich podświetlane
fontanny, umh, wszystko czego dusza zapragnie ! Nie wiem skąd ludzie
wzięli na to pieniądze, ale wiem już czemu tak chętnie gwiazdy tu
lgną i wszędzie polecają.
Na zewnątrz możemy korzystać z
miejsc takich jak baseny, sauny i kluby, na terenie znajdują się
też sady, parki i ogrody. Wielkie, z jeziorkami, usiane bujnymi
kwiatami i białymi lampionami. Szkoła jest na skraju spokojnego,
nadmorskiego miasteczka, gdzie część złocistej plaży należy do
uczestników. I mogłabym tak gadać i gadać, o tym jak wspaniałe
jest to miejsce, ale spróbujcie sobie sami wyobrazić taką oazę
spokoju, gdzie wszystkie wasze marzenia się spełnią. Na pewno
dacie rade.
Drugiego dnia poznawaliśmy
reguły gry. Wszyscy siedzieli w wielkiej auli, która pewnie będzie
służyła do koncertowania, a dyrektor po kolei wtajemniczał
świeżaków w zasady i intencje tegorocznego kursu. Każdy dostał
rozkład, gdzie wypisane jest kiedy i gdzie odbywają się zajęcia
kształcące.. od nauki gry na perkusji do gotowania. Każdy wybierał
co chciał. Uczyły nas też osobistości, jak widać nie tylko
pełniły role uczniów. Uczestników podzielono na parę grup, w
zależności od stopnia umiejętności. Ja z Lily i koleżankami,
które poznałam w dniu przyjazdu trafiłam do początkujących.
- Nel, śpisz ?
- Nie kochanie, oglądam powieki.
Po chwili grobową ciszę w
pomieszczeniu przerwał tupot drobnych stóp, a ich posiadaczka
usiadła na moim łóżku.
- Musimy pogadać.
Nie odpowiedziałam, tylko rzuciłam w
nią zegarem z nocnej szafy i zdenerwowana szczelniej okryłam się
kołdrą.
- Mogłaś zwyczajnie powiedzieć że
za późno na rozmowę, a nie targnąć na moje życie !
- Lilie. Jest trzecia w nocy.
- Ale to ważne.
- To powiedz o tym Niall ` owi, o ile
dobrze wiem smsujesz z nim dobre trzy godziny. A my porozmawiamy
rano..
- Ale to o niego chodzi !
- DOBRANOC !
-Wiesz co, Malik, ja wysłuchuje twoich
miłosnych rozterek, nawet jak są wytrzaśnięte z księżyca.
Spojrzałam na nią oszołomiona.
M-i-ł-o-s-n-y-c-h ? Od kiedy ona coś czuje do tego żarłoka ?!
Lily i Niall. Ona umie gotować, on
umie jeść. W sumie poradzili by sobie w przyszłości.
- Tak jakby.. jestem z nim coraz bliżej
i wydaje mi się że.. dobrze czuje się w jego towarzystwie. Troche
za dobrze. Ostatnio się z nim zbliżyłam jak spotykaliśmy się na
narady wojenne na wasz temat. No co, nie rób takiej miny ! Ty i
Harry. Dlaczego jesteś dla niego taka oschła ? Nie widzisz że on
wypruwa sobie flaki żeby się do ciebie zbliżyć ?! Tego dnia, jak
dopiero się obudziłaś, byłaś oczarowana Loczkiem, a teraz co ?
O tak. Pójdzie okrężną drogą żeby
mnie wziąć na przesłuchanie ? To ona przed chwilą przyznała że
coś czuje do Horana, a bardziej ją interesuje co ja mam do
Harry`ego ?
Otóż nic nie mam. Właśnie o to
chodzi, że nic. Może tamta Nelly była jego przyjaciółką, ale ja
nią na razie nie jestem...
On jest.. miły. Fajny, inteligentny,
zabawny, tak, tak, okej! Ale musi mi dać trochę czasu. Może
pamięta mnie jako najlepszą przyjaciółkę, ale ja go znam od paru
dni. Nie skocze mu w ramiona i nie ucałuje jak ponoć robiłam to
kiedyś.. (swoją drogą, chyba było to dziwne).
- Nie zmieniaj tematu Lilian.
Skończyłyśmy rozmowę jak zaczynało
świtać.
* * *
- Jesteśmy właśnie w
pokoju młodszej siostry samego Zayna Malika, w którym mieszka wraz
z jej przyjaciółką, która nas tu wpuściła. Proszę spojrzeć,
jak stylowo urządzone są apartamenty młodych uczniów. Tu znajduje
się mini salon, idziemy dalej po schodkach, o i już jesteśmy w
sypialni. Na lewo i prawo znajdują się dwie łazienki, a wszystko
przestronnie i dekoracyjnie urządzone. I ten wielki taras na wprost,
cud miód wiewióreczki. Tak, Pan Craven nie oszczędzał na
rozpieszczaniu podopiecznych. Co o tym sądzisz, Lilian ?
- Tak, bardzo nam się tu
podoba. Ale wybierzcie się do grup powyżej trzeciej, tam dopiero są
luksusy.
Obudziły mnie piskliwe
głosy, prowadzące rozmowę tuż nad moją głową. Tak, panna Delux
już się zgodziła na wizytę Carrie i jej kamer. Fajnie że
zwróciła uwagę na to, że jestem w piżamie, a ona kręci na żywo.
Pan Craven miał swój
program w jednej z najbardziej rozchwytywanych stacji telewizyjnych.
Nasze życie, postępy i przygody odbywać się będą pod bacznym
okiem ekipy filmowej. Coś jak Big Brother. Niestety.
- Ależ oczywiście.. i
tam się nie obyło bez mojej wizyty Liliano. O, Nelly się obudziła
! - nim zwróciła na mnie uwagę zdążyłam owinąć się
szlafrokiem. Zaspana Malikowa w telewizji. Super. - Zbliżenie Nick..
Po skończonym wywiadzie,
razem z Noemi, Lilie, Camille i ekipą One Direction poszliśmy do
parku. Do rozpoczęcia zajęć mieliśmy całe trzy dni, więc
hulaaaaj dusza póki może. Usadowiliśmy się pomiędzy jabłoniami
i pośpiewaliśmy trochę na rozgrzewkę.
- Ej Nelly. - Liam
przeniósł wzrok na mnie i Harrego. Tak, znowu usiadł koło mnie, i
znowu próbował objąć, a ja znowu zrzuciłam jego rękę i mocniej
wygrywałam melodię na gitarze Niall`a. Co najśmieszniejsze jakaś
malutka, wkurzająca część mnie była z tego powodu zachwycona,
ale większa obawa przed rozkochaniem się w tym chłoptasiu
zwyciężyła. - Wiesz że ty i Hazziątko byliście parą ?
- Ooooooooooo ! - Noemi
zawyła i roześmiała się, patrząc na mój poker face.
Tego już za wiele. Jak
mogłabym nie pamiętać chłopaka ? I ja + on ?
Znowu wkurzający głosik
w środku pisnął z zachwytu.
- Byliśmy.. byliśmy ?
- Tak. Liście. Wasz
związek trwał aż trzy godziny.
- Liam! To miało być
tajemnicą! Ona miała tego nie wiedzieć! - złapał go wpół i
turlając się po trawie okładali się pięściami. Nie nowość.
Wow, byliśmy razem aż
180 minut. Chyba ustanowiliśmy rekord.
Podczas gdy oni imitowali
małe szczeniaczki, wypytywałam o szczegóły. To czego się
dowiedziałam splatało się w niezłą komedie. Tragicznie
nieromantyczną,
- No więc.. To było
dawno temu.. za górami za lasami żył sobie pan Styles i pani
Malik. Pewnego dnia wyżej wymieniony osobnik postanowił powiedzieć
ci, że cie bardzo lubi-lubi, i poprosił cię o chodzenie. Ty się
zgodziłaś, ale po paru godzinach się pokłóciliście.
Stwierdziłaś, że się pomyliłaś co do niego i nie może liczyć
na związek. W sumie on też doszedł do tego wniosku.. Pośpieszył
się chłopaczyna i nie odróżnił przyjaźni od miłości.. -
Louis wepchał sobie do buzi kolejne ciastka i cośtam dalej
bełkotał, ale go nie słuchałam.
Więc tamtą i tą Nelly
ciągnie do niego tak samo, tylko że ta nowa Malikowa troche boi się
rozczarowania miłosnego.
Ale przecież tamta i ta
idiotka to ta sama kretynka.
Zrezygnowałam z dalszego
posiedzenia i postanowiłam trochę pozwiedzać. Chodziłam
niekończącymi się alejkami zachodniego skrzydła. Budynek tętnił
życiem. Nagle hotelowe korytarze zamieniły się w coś w rodzaju
galerii. Tłumy ludzi których znam w telewizji odwiedzały różne
butiki, na lewo w restauracji sama Eliza Doolittle zajadała się
pizzą gawędząc z Jessie J, na prawo z butiku wychodziła
obładowana sklepowymi torbami Christina Perri, a na wprost mnie
Pixie Lott dyskutowała o czymś z Rihanną. Obłęd.
Nagle ktoś wpadł na
mnie, przez co z hukiem runęłam na podłogę. Wielki ból przeszył
moją głowę, a oczy zaszły na chwile mgłą. Te wszystkie gwiazdki
muszą mieć ze mnie niezły ubaw.
- Kretynie, jak łazisz ?!
- Nie miałam pojęcia na kogo się wydarłam, miałam gdzieś czy to
ktoś z świeżaków jak ja czy jakiś miliarder.
Silna ręka chwyciła moją
i przyciągnęła do siebie. Zażenowana samą sobą i tym idiotą
otworzyłam oczy, zaczynając wymachiwać rękami jak oszalała.
Emocje we mnie wrzały, a los chciał żebym wyładowała je na tej
osobie.
- Jak chodzisz ? Mogłeś
mnie zabić. Może trochę ostrożniej ?!
Włosy około do ucha,
czarne, proste, grzywka. Malutkie piegi, niebieskie, pełne
zakłopotania oczy i przygryziona bielutkimi zębami warga. Tak
zakodował mi się w pamięci ten chłopak.
- Przepraszam, tamten
koleś popchnął mnie a ja wpadłem na ciebie. Nic ci nie jest? Ile
palców pokazuje ?
- Bez przesady. Przeżyję.
- Może przeprosinowa
kawa, spacer, obiad? Ty wybierasz!
- Tak właściwie muszę
już iść.. - niechętnie, ale muszę odmówić. Jedyne czego teraz
potrzebuje to spokoju.
- Nie daj się prosić,
tylko godzinka. Jestem David.
- Nelly. - kąciki moich
ust same uniosły się w górę. - To może spacer.
- Świetnie. Znam tu
wspaniałe miejsce, Nelka.
- Hahahah. Nelka?
Przezwisko dobra dla psa.
- W takim razie chodź
psiaczku ! - złapał mnie za ramię i przeciągał przez tłum
ludzi. W końcu znaleźliśmy się w bocznych korytarzach, a z nich
wyszliśmy na zewnątrz.
David okazał się bardzo
sympatycznym facetem. Spędziliśmy razem parę godzin. Zabrał mnie
w wspaniałe, odludnione miejsce, gdzie ciszy nie mącił żaden gwar
oprócz naszych rozmów. Co chwile wybuchaliśmy śmiechem, bo mój
nowy znajomy okazał się wielkim żartownisiem. Bardzo wspomógł
mnie w duchu i poprawił humor.
David pochodzi z małego
miasteczka na południu Anglii. Jego hobby to aktorstwo, więc
rodzice posłali go tutaj razem z kuzynem. Jest taki pozytywny,
otwarty, zwala z nóg. Miał ciężkie dzieciństwo, jako dziecko
bogaczy podróżujących po świecie. Bardziej był zżyty z nianią
niż rodzicielką, bo razem z tatą widywał ją raz na parę
miesięcy. Pozornie miał wszystkiego pod dostatkiem, ale
najważniejszej rzeczy mu brakowało.
Gdy słońce zaczęło
chować się za horyzontem odprowadził mnie do apartamentowca.
- Bardzo ci dziękuje za
dzisiejszy dzień, Nelka.
- Ja tobie również, mam
nadzieje że..
- Nelly !- ni stąd ni z
owąd zobaczyłam Lilian. Wściekłą Lilian – Co ty tu robisz ? Z
Davidem ? Z nim ? Nelly, Nelly, nie, Nelly, to nie dla ciebie, nie
powinnaś..
- Stop! Co ty mówisz ?
Znacie się ? - zerknęłam na czarnowłosego. Jego twarz stężała
i pobladła.
- Tak jakby.. - westchnął
posyłając znaczące spojrzenie mojej koleżance. - Ale spokojnie,
tylko zrekompensowałem jej nieprzyjemne lądowanie na tyłku.
W tej chwili Noemi wpadła
na korytarz z Harrym. Ona też zrobiła dziwną minę widząc mnie
obok niego.
- Neeeeeelly ?! Z Davidem
? Wiesz co, nie przypuszczałam że ty też, nie wyglądasz na..
- Na co ?! - krzyknęłam
jednocześnie z Harrym. Nasze spojrzenia się spotkały, ale szybko
przeniosłam swoje na Davida. - No słucham, nie chcecie mi czegoś
powiedzieć ?
- Nie, Noemi, Nic się nie
stało. - mruknęła Lily i odciągnęła mnie od czarnowłosego
prowadząc do pokoju.
_____
na wstępie, coś dzieje mi się z czcionką i mimo że przestawiam na to, żeby wszędzie była taka sama, raz jest mniejsza raz większa -.-
Ciao ! Jejku, jejku, jejku ! Aż tak długo mnie tu nie było ? Ostatnim razem pacze : 600 odwiedzin. Teraz pacze : ponad 1000 ! AWWW! Mimo że stanęłam z reklamą bloga tak wiele osób odwiedziło moją stronę ? Ale się ciesze, aaaaaaaaaaa *-* Nawet nie wiecie, jak mnie podnieśliście na duchu, bo właśnie przechodzę ciężkie chwile. Dziękuję! :DDDDDD
Rozdział na razie jeszcze należy do takiego wstępu przed całą akcją. Nieudanego, ale mniejsza z tym. Mam dość intrygujące plany co do Nelly i reszty, ale potrzebuje małego wprowadzenia.
Teraz ważna informacja :
Avicii poszła sobie w sobotę lulu, i wyśniła nową historie :O
szczegółów nie zdradzę, bo jeszcze nie czas na to. z pewnością nie zrobię na razie nowego bloga, bo ledwo czasu mi starcza na ten. może kiedyś. na razie będę pisała sobie na bardzo interesujących lekcjach w-fu (na których nie ćwiczę, kontuzja piękna rzecz.. ) wstępne szkice. I teraz question of the day, kogo chcecie jako głównego bohatera z chłopców ? (opowiadanie o 1D rzecz jasna). Mi rybka, wielbię każdego.
oraz prośba. na bloga zagląda sporo osób. chciałabym, żebyście nie tylko czytali i wyłączali stronę, ale i udzielali się w komentarzach. To dla mnie bardzo ważne. Chce poznać waszą opinie.
sobota, 25 lutego 2012
3. I'm falling for your eyes, but they don't know me yet.
Ostatnie
pożegnanie, ostatnie łzy i ostatnie spojrzenia. Wsiadając w
samochód czekający przed domem i patrząc na tłum przyjaciół z
rodzinom czułam się całkowicie rozdarta. Ogarnęły mnie spore
wątpliwości. Nie wiem, jak odnajdę się w tej szkole. Nie wiem,
czy sprostam oczekiwaniom innych.
Nic nie wiem.
Otworzyłam szybę,
wystawiłam głowę i rękę na zewnątrz zaczynając machać. Nasza
grupa jechała dwoma samochodami – jednym prowadził Niall, drugim
Louis.
- Hej, kociaczki,
gira na gaz i jedziemy, bo czeka na nas powitalny lunch ! - z radia
wypłynął głos Irlandczyka. Umh, mimo że pokazywałam po sobie że
denerwuje mnie jego ciągły głód, tak naprawdę za to go lubiłam.
Każdy z nich miał swoje małe zboczenie, co sprawiało że są
wyjątkowi i niepowtarzalni. Tak, to byli moi przyjaciele. Za nimi
skoczyłabym w ogień, nawet za Zaynem, który od małego zawsze
burzył moje zamki z piasku, starał się włamać do pamiętnika,
albo zjadał mojego ostatniego naleśnika. Chyba czas obalić mit, że
starsi bracia nienawidzą się z młodszymi siostrami.
- Mówisz masz
niedożywieńcu – chrząknął drugi kierowca do odbiornika –
Dobra marchewiątka, to pośpiewajmy coś na drogę ? - opony
zapiszczały a Boo Bear wystawił łepetynę przez szyberdach nie
patrząc na drogę i krzyknął ` Jak wrócimy urządzimy taką
domówkę na jakiej nigdy nie byliście!`
- Idioto, patrz jak
jedziesz, wystraszyłeś Skarpetkę !
- Zayn... wziąłeś
kota ? - w tej chwili na oparciu przedniego siedzenia zobaczyłam
małego persa. Dostał go od nas na urodziny. Miłował tego
czworonoga bardziej niż lusterko, ale chyba był nietrzeźwy jak
wymyślał mu imię..
- Mam go zostawić
na pastwę losu z rodzicami ?
- Szłaaaa
dzieweeeczka dooo laaaseeeczka .. Harry, kochanie, śpiewaj ! -
Louis złapał kotkę wpół i zaczął tarmosić – Hej, Malik,
zabije ci dziewczynę, blebleble. I inna cię nie zechce !
- Tomlinson, oddaj
mi Skarpetkę !
Awanturnicy
siedzieli na przednim siedzeniu, a ja z Harrym z tyłu. W drugim
samochodzie jechała reszta. Po dwóch godzinach zatrzymaliśmy się
na stacji benzynowej.
- Słyszałem że
są tu dobre pączki ! - Niall wytoczył się z samochodu i biegł w
stronę bufetu.
- Hej, Mama zrobiła
jedzenie na drogę. Jest w schowku. - krzyknął za nim Zayn
- Skończyło się
!
Nie ma to jak
wsunąć 15 kanapek i parę batoników za jednym zamachem. Ale za to
kochamy Horana, nie ?
Przez całą drogę
rozmawiałam z Harrym. Wychodząc z samochodu wziął mnie pod rękę
i zaciągnął do sklepu. Zarzucił kaptur na burzę loków i wsunął
na nos okulary przeciwsłoneczne.
- Będę kupować
lody incognito. - wyszczerzył się pokazując rząd bielutkich
zębów. Uwielbiałam jego uśmiech, bardziej niż truskawki
zmiksowane ze śmietaną, spanie w niedziele czy coca colę z lodem.
Mogłam wpatrywać się w jego roześmianą twarz godzinę za
godziną, odkrywając w niej za każdym razem coś innego. Ma urok
chłopaczyna, oj ma. Ma też powodzenie wśród dziewczyn, oby tylko
wybrał sobie tą właściwą. Kocham go jak brata i nie pozwolę,
żeby jakakolwiek go wykorzystała.
Centrum stacji było
dziś nieźle zatłoczone. Kolejka mierzyła sobie parę metrów, ale
bez czegoś chłodnego do picia nie ruszę dalej.
- Mniaaaaaaam
jestem w raju ! - Harry zachwycał się długim rzędem zamrażalek z
lodami. Jednym zręcznym ruchem złapał mnie wpół i zaczął
kołysać w rytm piosenki lecącej w radiu. Jego ciepłe ręce
owinęły mnie w talii, jeszcze cieplejszym oddechem dmuchał w moje
włosy upięte w wysoki kok, jeszcze cieplejszym uśmiechem obdarzył
moją osobę, eh. Ej, żeby nie było ! Te jego.. czułości to po
przyjacielsku. Tak tak. Przyzwyczaiłam się do tych uścisków z
jego strony, jestem przecież jego Little Cookie. Nic więcej.
Chociaż, czy
naprawdę nie chciałam czegoś więcej, oto jest pytanie. Jest
starszy o.. rok, bo niedługo będę obchodzić siedemnaste
urodziny. Ale to tylko przyjaciel, ja jestem dla niego swego rodzaju
młodszą siostrą, o którą się troszczy.. nic więcej. Między
nami jest tylko powietrze, z domieszką jego męskich perfum, których
woń ilekroć dostała się do mojego nosa powodowała ten paraliż,
z którym zdążyłam się zaprzyjaźnić.
– Ej, Nelly, jak
sądzisz, w jakim czasie się rozt...
Umilkł wpatrując
się w coś za moimi plecami. Stał przodem do mnie więc jedyne co
ja widziałam to jego nos. Nagle zmarszczył czoło, a jego buzię
wykrzywił grymas. Chciałam się odwrócić, ale złapał mnie za
łokieć.
- Nie ruszaj się.
- na jego twarzy odbił się błysk flesza.
Tylko nie teraz..
tylko nie oni..
Byłam zła.
Teoretycznie powinnam przyzwyczaić się do ciągłej obecności
paparazzich, ale w praktyce nikt nie denerwował mnie tak jak oni.
Gdziekolwiek chłopaki się nie pojawiali, już zjawiali się oni.
Dużo czasopism czepiało się mojej ciągłej obecności z nimi.
Redaktorzy brukowców snuli przypuszczenia, że coś więcej łączy
mnie z Harrym. Za każdym razem gdy przyłapywali nas razem, na
różnych blogach i portalach pojawiały się artykuły z nagłówkami
takimi jak ` Czyżby Styles gustował w chłopczycach ? ` ` Znoszone
trampki, workowata koszulka i piegowata twarz – czy tak ma wyglądać
nowa wybranka Harrego ? `
Początkowo
czytając to chciałam zapaść się pod ziemie, ale z czasem
wszystko się uspokoiło. Hazza dużo razy wypowiadał się o mnie i
Lilian podczas wywiadów. Zaprzeczał plotką, a przytulanie mnie czy
noszenie na baranach tłumaczył zwykłą przyjaźnią, jednak oni
nie przestawali.
- Harry, tutaj,
proszę pokaż się dziewczyno, jedno zdjęcie ! - piskliwy głos
jakiejś kobiety napłynął do moich uszu, ale ja narzuciłam na
głowę kaptur, zasunęłam bluzę pod szyje i spuściłam głowę w
geście rezygnacji. Znowu stanę się obiektem plotek, zacznę
dostawać listy z pogróżkami a na blogach będę komentować mnie ` Potwór z Loch Ness ` lub ` Służka przy królewiczu `
- Dziewczyny, to
One Direction ! Chcę Autograf ! Liam ! Liam spójrz na mnie ! Zayn
kochaaaam cięęęę! Jesteście niesamowici ! - cały sklep zapełnił
się fankami, które ni stąd ni zowąd wyrosły spod ziemi. Piskliwe
dziewuchy, łażą wszędzie za nimi i proszą o autografy.. czasem
nawet na cyckach czy brzuchu. Nie wszystkie takie są oczywiście, bo
fanki a psychofanki to różnica.
Jakaś blondyna
uwiesiła się na Harrym, oplatając jego nogę swoją, wypinając
biust i robiąc z ust dzióbek pozując do zdjęcia, trochę dalej
dziewczyny tratowały Zayna, na lewo Louis był otoczony grupką
wrzeszczących fanek.. a ja ? Wir piskliwych istotek przepychał mnie
na bok. Tabuny stóp w balerinkach, trampkach i obcasach (ałaj)
tratował moje nogi. Nagle poczułam mocne pchnięcie w plecy.. Boże,
jak tylko znajdę tą idiotkę która nie patrzy gdzie lezie to jej
makijaż spłynie razem z colą którą ją obleje. Ale, ale. Nie
zdążyłam tego zrobić, bo moje upadające ciało miało bliskie
spotkanko z stojakiem na okulary.
O, Pokemony. Co
tu robią pokemony ? Emgf czy tylko ja je widzę ? Pikachu ! Czemu
łapiesz mnie za rękę ? Nie, zaraz spadnę, nie puszczaj, proszę,
ja upadam ! Zaraz, co my robimy w chmurach ?
A nie, jednak
nie spadam.
Kurde, ja latam
!
O, Edward Cullen
tu idzie ! Ał, ten blask bijący od jego klaty. Serio. Oślepiło
mnie. Moje gały !
Po, Lala,
Tinkiłinki i Dipsi też tu są.
Ciekawe.
Nagle przed
oczami stanął mi Spongebob. Żółta gąbka spojrzała na mnie z
irytacją i powiedziała tym charakterystycznym głosem, jaki
pamiętam z czasów dzieciństwa
- Nie masz
kisielu. Ani galaretki czy budyniu. Więc spieprzaj.
W tej chwili
Pikatchu puścił moją dłoń, a ja leciałam, w dół, w dół,
AAA, zaraz się rozbije. Ja jeszcze tylu rzeczy nie zrobiłam..
miałam skończyć z Harrym na bungee.. Właśnie, Harry ! Harry !
Haaarry !
Ziemia już
blisko. To po mnie.
- Ty, chyba się budzi.
- To wszystko twoja wina, Niall, przez ciebie się zatrzymaliśmy na
tej cholernej stacji !
- Zamknij się !
- Ałaaaaj, to bolało ! Noemi, jesteś potworem ! Ledwo cie
poznałem, a już a) rozwaliłaś moją kanapkę b) co chwile mnie
bijesz i c) zjadłaś mojego batonika ! Biedactwo, oblane złocistą
czekoladą, posypane orzechami, a ty je tak po potworzemu zjadłaś !
One było przeznaczone mnie ! W moim żołądku czułby się jak w
raju.
Pikachu ? Czemu mnie puściłeś ? Ja nie żyje ? W niebie też tak
się kłócą, jak w domu ?
- Wołała twoje imię przez sen, uuu !
- No. Pewnie miała koszmar. Harrysztajn wyjadacz mózgów 5.
Bum. Coś ciężko upadło na podłogę.
Mimowolnie uniosłam powieki, a pierwsze co zobaczyłam to 7 łebków
będących parę centymetrów od mojej twarzy. Posiadacze tych
kapuścianych głów miażdżyli mi ciało, przez co straciłam
czucie w nogach.
- ONA ŻYJE ! HURAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA ! - z podłogi wstała jakaś
postać. Teraz ludzi było osiem. Troche czasu minęło, zanim ich
rozpoznałam.
Zayn.
Liam.
Niall.
Lou.
Lilian.
Szósta z kolei była posiadaczka czarnych włosów, sięgających
ledwo za ramiona. Miała niebieskie oczy, które ładnie komponowały
się z jej mlecznobiałą skórą. Obok niej stała dziewczyna z
rudymi kosmykami. Niepewnie uniosła również błękitne tęczówki
w moją stronę i uśmiechnęła się przyjaźnie. Jej bielutkie zęby
kontrastowały z ognistymi włosami i piegami, co nadawało jej
uroku.
Starałam się skoncentrować i przypomnieć co tu w ogóle robię,
gdy nagle coś brutalnie zgniotło jeszcze bardziej moje ciało i
przytuliło. No ludzie, ja to umieram, halo !
- Co ty.. - na mojej twarzy znalazły się włosy tego zakłócacza
spokoju, a dokładniej loki.
Burza loków.
- Jak się martwiłem, martwiliśmy, jak zemdlałaś, to moja wina,
przepraszam, ale, no, wiesz, kurde – wolniej, koleś ! Najpierw
pytanie dnia : czemu obcy facet mnie przytula ? - jesteśmy już w
FlairSchool, obejrzał cie lekarz, już dobrze Cookie.. odezwij się
no !
Oderwał się ode mnie i usiadł na skraju łóżka. Co za chłopak,
trzymajcie mnie ! Tętno podskoczyło mi jak oszalałe, czułam jak
policzki zmieniają barwę a serce szybciej bije. Przede mną była
najbardziej urocza istota jaką dane mi było w życiu obserwować.
Bujne loki, nieskazitelna twarz, zielone paczadła. Zielone jak młoda
trawa wiosną, jak mój ulubiony kisiel agrestowy, albo listki
młodego drzewa. Ich głębia pożerała mnie od środka, mimo że
malował się w nich straszny smutek i troska.
Nagle złapał mnie za rękę.. a ja głupia, z miną dzieciątka
zaatakowanego przez pedobear ` a wyrwałam ją. Czułam jak moja
twarz przybiera wyraz zakłopotania i zmieszania. Chciałam to zataić
ale jak widać nie dało rady.
- Kim ty jesteś, tak w ogóle ?
Hej, chyba nie powiedziałam czegoś strasznego ? Mój brat wraz z
resztą zespołu wydali z siebie okrzyk zdziwienia, jak moja babcia
gdy dowiedziała się że nie mam zamiaru iść na medycynę.
- Dobrze się czujesz ? Może ma gorączkę ? Chodź do tatusia ! -
Louis podczołgał się do mojego czoła i starał zamaskować
zszokowanie na twarzy. - To Harry, koteczku, Harry ! Nie pamiętasz ?
Musisz pamiętać ! To przez niego miałaś złamaną rękę, z nim
brałaś pracę dorywczą w przedszkolu..to twój przyjaciel Nel.. -
zaśmiał się nerwowo, przez co poczułam się jak kretynka.
Skołowana kretynka
.
- H-a-r-r-y. - powtórzyłam tępo spoglądając na skamieniałą
twarz posiadacza tego imienia – Harry ?
Nie przypominam sobie, żeby to bóstwo łamało mi kości czy
pracowało ze mną w dzieciarni, tym bardziej że było mi
przyjacielem...
-
Nelly. Wygłupiasz się, ale przestań bo nie pora na żarty. Byliśmy
na stacji, ty tam jak zwykle łaziłaś z Hazzą – wskazał na
loczka i znów spojrzał na mnie. Hazza ? Trzymajcie mnie ! Co to za
przezwisko ? - Nagle przyszli dziennikarze. No i fanki... Upadłaś
bo jedna cię popchnęła na stojak z okularami, który jak na złość
miał grubą rurę w środku. - skinął na moje czoło. Pomacałam
tam ręką i poczułam wielki opatrunek.- Potem obejrzał cię lekarz
i stwierdził że wszystko w porządku, musisz tylko wypocząć, a to
tylko omdlenie z bólu... oddychałaś, tętno miałaś w porządku,
no po prostu spałaś. Dowieźliśmy cię tutaj jakieś 5 godzin
temu. W międzyczasie już nas oprowadzono. To twój pokój,
mieszkasz z Lilian, a te drzwi prowadzą do apartamentu Noemi i
Camille.
- Tak, ja to pamiętam, ale.. każdy
szczegół utkwił mi w głowie, oprócz tego.. Harrego..
przepraszam, ja..
Wymieniony ukrył twarz w dłoniach, a
Liam objął go ramieniem i przyciągnął do piersi. Zaraz chyba
serce pęknie mi z bólu. Przeze mnie mu przykro..
- Coś takiego zdarzało się nie raz.
Po paru dniach pamięć jej wróci. - wtrąciła Camille. Chyba, o
ile nie Noemi. Nie miałam teraz głowy do zapamiętywania imion.
Nie zwracałam uwagi na innych
gaworzących sobie ludzi, byłam głucha na krzyki bojowe Liama który
odbywał walkę z widelcem przeciwko łyżki Louisa, ani na
dziewczyny śmiejące się z moim bratem. Wpatrywałam się w mojego
.. przyjaciela, którego istnienia nie pamiętam. A on utkwił wzrok
we mnie, ujawniając czerwone oczy i pozlepiane rzęsy, na których
lśniły jeszcze kropelki łez.
_____________________
Witam drogie panie ! ( No, może panów też, ale.. ). Trójeczka po sporej przerwie jest, choć niezbyt jestem z niej zadowolona. Bardzo przepraszam za
a) To że sporo czasu minęło zanim coś ruszyłam na blogu
b) Nie wchodzę na blogi czytelników.. obiecuje się zreflektować.
c) ŻE TAKI CHŁAM WAM WCISKAM, argh ! Napisałam jakieś bzdziny, nagle jadą do szkoły, a tu zapomina Harrego i widuje się z Pokemonami >.<Dziękuję za 600 odwiedzin.. oraz za to że wam się w ogóle chce to czytać xd
Ferie się kończą, a ja spędziłam je w książkach. W ogóle nie czuje się wypoczęta i nie wiem jak w poniedziałek pójdę do szkoły. Szykuje się sporo testów, na które mimo że przygotowywałam się sporo czasu i tak nie wszystko umiem. No ale cóż. Najwyżej będę kłaść asfalt, zamiast iść na medycynę >.<
będę kończyć, idę powtórzyć chemię. jeju co się ze mną dzieje ! x . x ocene rozdziału pozostawiam wam. jeszcze raz dziękuję i przepraszam. xxx
wtorek, 21 lutego 2012
Do not be angry!
Hello Directioners ! Piszę do was cała uhahana i dumna z naszych chłopców, bo o ile mam dobre źródła wspaniale im poszło na Brit Awards. Należało im się, z tym na pewno się ze mną zgodzicie !
Ale przejdę do rzeczy. Wiem że sporo czasu minęło od dodania ostatniego rozdziału, ale ostatnio rzadko bywam na komputerze więc prace nad trzecim wpisem się urwały. W każdym razie bloga nie zawieszam, tylko wszem i wobec obwieszczam że zanim coś nowego dodam troche czasu minie. 3,4 dni, zobaczy się, najpierw muszę wyuczyć się czarnej magii zwanej fizyką...
Niestety nie mam takiego powera jak podczas zakładania bloga, oczekiwałam niewiadomo czego a jest jak jest. Bloga mało osób odwiedza, a jeszcze mniej się udziela pod rozdziałami. Wiecie, bez słów krytyki i uznania ciężko o zapał do pracy. Na początku motywowało to do dalszego ćwiczenia nad pisaniem, ale teraz jak na lenia przystało zwiesiłam głowę i oczekuje cudu xd No nic. Postaram się ulepszyć moje wypociny.
Dzięki za uwagę, xxx
Ale przejdę do rzeczy. Wiem że sporo czasu minęło od dodania ostatniego rozdziału, ale ostatnio rzadko bywam na komputerze więc prace nad trzecim wpisem się urwały. W każdym razie bloga nie zawieszam, tylko wszem i wobec obwieszczam że zanim coś nowego dodam troche czasu minie. 3,4 dni, zobaczy się, najpierw muszę wyuczyć się czarnej magii zwanej fizyką...
Niestety nie mam takiego powera jak podczas zakładania bloga, oczekiwałam niewiadomo czego a jest jak jest. Bloga mało osób odwiedza, a jeszcze mniej się udziela pod rozdziałami. Wiecie, bez słów krytyki i uznania ciężko o zapał do pracy. Na początku motywowało to do dalszego ćwiczenia nad pisaniem, ale teraz jak na lenia przystało zwiesiłam głowę i oczekuje cudu xd No nic. Postaram się ulepszyć moje wypociny.
Dzięki za uwagę, xxx
niedziela, 12 lutego 2012
2.You know I'll take you to another world.
- Lilian Delux ?
W wielkich,
srebrno-czarnych głośnikach rozbrzmiał głos Mr.Cravena, a z
publiczności doszedł nas ryk mojego brata i jego zespołu.
Byłyśmy na
przesłuchaniach do FlairSchool. Szkoły dla tych jedynych w swoim
rodzaju, utalentowanych, najlepszych. W duchu nadal przeklinałam
samą siebie, że tak łatwo uległam i zgodziłam się żeby w ogóle
mnie tu przywieziono. Zaraz, czemu powiedziałam łatwo ? Chłopaki
wylali siódme poty żeby mnie wyciągnąć z domu ! Oczywiście nie
obyło się bez szarpaniny z Zaynem i resztą. Łapałam co
się da, na futrynach zostały ślady moich paznokci, podczas `
podpierania` się szaf cała ich zawartość znalazła się na
podłodze, rozbiliśmy lampę i wazon – gdybym nie wiedziała, że
jakaś idiotka imieniem Nel tupnęła nóżką i nie chciała dać za
wygraną, myślałabym że w moim domu popełniono szereg morderstw.
Znajdowaliśmy się
w jakimś sporym mieście o dziwnej nazwie, której nie mogę sobie
przypomnieć. Wyjątkowo świeciło słońce, a niebo było
bezchmurne, co jest rzadkim widokiem w Anglii. Miejsce do przesłuchań
było pod ogromnym, białym namiotem – paredziesiąt szczęśliwców
zakwalifikowanych aż do tego poziomu stało na wielkiej scenie, a
naprzeciwko nas siedzieli jurorzy. Był to drugi etap grupy
muzycznej, do której ja się zgłosiłam. Pierwszy polegał na grze
na instrumentach, drugi to śpiew. Z Lilian bez problemu
przedostałyśmy się przez początek, bo fortepian, perkusja czy
gitara nie sprawiały nam trudności. Oprócz naszego przedziału
było jeszcze aktorstwo, malarstwo i tak dalej.
Nie obyło się
oczywiście bez telewizji i publiczności, co przyprawiało nas o ból
głowy i jeszcze większą tremę.
Moja przyjaciółka
pewnym krokiem wysunęła się z naszego szeregu i podeszła do
stojącego mikrofonu.
- Jaki utwór
wylosowałaś ? - zapytała jedna z jurorów. Miała długie blond
włosy, ale znowu moja pamięć mnie zawiodła i nie miałam pojęcia
kim jest ta kobieta.
Brązowowłosa
rozwinęła małą karteczkę i mruknęła zrezygnowana do mikrofonu
:
- One and only..
Adele..
Oblała mnie fala
gorąca, a ją zapewne jeszcze większa. Lilian miała bardzo
wyrazisty, rockowy głos. Zwykle gdy musiała zaśpiewać piosenki
takiego typu umywała ręce.
- Cóż. Piękny
utwór. Jeśli śpiewasz tak dobrze jak grasz, z palcem w nosie
powinnaś dostać się do naszej szkoły.
Z głośników
zaczęły płynąć pierwsze akordy piosenki. Lilian zaczęła bujać
się na prawo i lewo, nie wiem czy w rytm muzyki czy z nerwów.
Wstrzymałam
oddech.
Na wielkim ekranie
za publicznością pojawiły się pierwsze słowa utworu
jeszcze chwila i
wejdzie
emgf ta niepewność
!
` You've been on my mind,
I grow fonder every day,
Lose myself in time,
Just thinking of your face,
God only knows why it's taken me so long to let my doubts go,
You're the only one that I want `
I grow fonder every day,
Lose myself in time,
Just thinking of your face,
God only knows why it's taken me so long to let my doubts go,
You're the only one that I want `
Mój Boże ! Nigdy
nie słyszałam, żeby tak dobrze śpiewała. Ryknęła głębokim
głosem, a po pierwszym wersie publiczność zawyła i zaklaskała.
Refren wyszedł jej jeszcze lepiej. Opinie jurorów były jak
najbardziej pozytywne.
-Dobrze.. prosimy
teraz Nel Malik.
Ni stąd ni z owąd
serce skoczyło mi do gardła, krew uderzyła do głowy ; nie
wiedziałam, co się dzieje. Czy idę, czy stoję, albo i leżę.
Ale nie, poczułam w rękach mikrofon, więc chyba musiałam iść.
Do głowy dochodziły mi różne dźwięki, krzyki, chyba Louis darł
się że jestem jego małym marchewiątkiem. Nie kontrolowałam
swojego ciała. Kompletnie. Zachowywałam się jak kukła, i miałam
wrażenie że jestem w śnie. Byłam strasznie ciekawa, jaką mam
minę – może się rozpłakałam ? Albo śmieje się jak szaleniec
?
- Dzii.. dzień
dobry – wydukałam krztusząc się własną śliną.
-Nel, co
wylosowałaś ? - tym razem głos zabrał sam dyrektor FlairSchool.
Chyba. Oczy mi zaszły mgłą, więc nie wiele zdołałam rozpoznać.
Wyciągnęłam z kieszeni małą karteczkę, wstrzymałam oddech i..
-Whitney Houston. I
will always love you. - Tak ! Odetchnęłam. Jeszcze niedawno
śpiewałam to sprzątając pokój i nie sprawiało mi raczej
trudności.
- Przepiękny
klasyk. Zaczynaj.
` If I should stay
I would only be in your way
So I'll go but I know
I'll think of you
Every step of the way `
I would only be in your way
So I'll go but I know
I'll think of you
Every step of the way `
Mały wdech i ..
` And I will always love you
I will always love you
You my darling you`
I will always love you
You my darling you`
Śpiewając refren
odważyłam się podnieść wzrok. Cała widownia krzyczała z
entuzjazmem, co sprawiło że mój strach zamienił się w radość i
wielka ekscytację. W jednym z pierwszy rzędów siedziało One
Direction. Napotkałam wzrok Harrego – gdy zauważył, że na niego
patrzę, wyciągnął dwa kciuki na przód i uśmiechnął się od
ucha do ucha. Na jego policzkach pojawiły się gigantyczne dołeczki.
Obok niego Niall i Louis wyprawiali jakiś dziwny taniec, a Zayn
łapał Liama wpół i udawali scenę z Titanica. Ciekawe kiedy
skapną się, że to nie ta piosenka była w soundtracku do tego
filmu.
Skończyłam.
Łapczywie wciągnęłam nosem i buzią upragnione powietrze, bo
podczas śpiewania brakowało mi tchu.
- Nonono... coś
niesamowitego. GRATULACJE ! - wykrzyknął jeden z jurorów. Myślałam
że pęknę z dumy. Pozostali też powiedzieli mi same miłe słowa.
Po dwóch godzinach
otrzymałyśmy wyniki. Znaleźliśmy się w grupie szczęśliwców,
którzy dostali się do szkoły. Nie mogłyśmy oddychać ze
szczęścia, ale także z powodu zmasakrowania naszych ciał przez
One Direction. Zwalili się na nas jak tabun głodnych hien na
padlinę, miażdżąc nas o podłogę.
_
Mój pokój
wyglądał jak po przejściu tornada. Istne pobojowisko.
Cała zawartość
szaf, szafeczek, pół, półeczek, szuflad, szufladek i innych
zakamarków o których istnieniu zapomniałam znalazła się na
podłodze. Chwała tobie, Lilian, zawodowy bałaganiarzu.
-COŚ TY TU ZROBIŁA
?! Poszłam tylko po picie i walizki ! Ileż mi to zajęło, 5 minut
?
-Wiesz, myślałam
o zawodzie płatnego psuji porządku. - uśmiechnęła się szyderczo
leżąc na stercie koszulek.
Słysząc mój
krzyk do pokoju wpadł Niall. Oczy miał wielkości pięciu złotych
(od autorki – nie wiem jaka w Anglii jest największa moneta, więc
niech będzie stary, dobry, polski piątak :D), a na jego twarzy
zagościł uśmiech od ucha do ucha.
-NA BOMBEEE ! -
rzucił się w wir ciuchów, nurkując w nich coraz głębiej – ja
tonę, Lilian, ja tonę ! Gulgulgul. Potrzebuje sztucznego
oddychania! - po chwili wyłonił się z kolorowego morza tkanin z
stanikiem przysłaniającym mu widok na świat. - Hej, to chyba nie
są twoje usta.
Szybko zorientował
się, co ma na głowie i go zdjął.
- EJ! Stanik z
wydzierganymi pączkami ! A propos jedzenia... zrobiłem się głodny.
-W kuchni są
owoce.
-A kiełbasa się
znajdzie ?
Wyciągnęłam go z
pokoju i zamknęłam drzwi. Oj biedna, niedożywiona dziecinka.
Szybko ogarnęłyśmy
to co trzeba. W walizkach znalazła się prawie cała zawartość
mojego pokoju – z wyjątkiem mebli i 'ministudia ' nagraniowego.
Jechaliśmy do tego
ośrodka nie na miesiąc, czy dwa, nie dla zabawy i nie za darmo –
to była prawdziwa, ekskluzywna szkoła z swego rodzaju eleganckim
internatem. Tyle że przedział wiekowy nie był ograniczony, więc
spodziewałam się niezłego miszmaszu. Artyści którzy ukończyli
szkołę będą uczęszczać tylko na zajęcia takie jak śpiew czy
sztuka, a osoby takie jak ja będą miały też lekcje typu chemia..
fizyka.(brr) . Znaczny plus odgrywa tutaj samowola uczniów, bo
możemy wychodzić do miasta bez żadnych przeszkód, nikt nie
pilnuje ciszy na korytarzach – przecież kto będzie miał czelność
drzeć się na przykład na Rihannę, która postanowi urządzić w
swoim apartamencie imprezę ?
Nikt.
Możliwość
uczestnictwa w takim projekcie słono kosztuje. Gwiazdy z prawdziwego
przypadku, znani w showbiznesie sami zostawali do niej zaproszeni –
oczywiście ze zniżkami. Szare myszki takie jak ja, musiały być
ustawione lub polecone przez kogoś sławnego.
Podczas szkoleń
tego typu wyłoniło się wiele gwiazd, które stały się
milionerami znanymi w całym świecie. Zayn więc uparł się, że
jak na rodzinę Malików przystało i ja muszę zabłysnąć w
showbiznesie. Jednak oprócz talentu trzeba mieć też szczęście,
którego mi trochę brakuje.
Z zamyślenia
wyrwał mnie dzwonek telefonu. Wyciągnęłam z kieszeni komórkę –
na wyświetlaczu pokazała się nazwa..
Eric.
Tylko nie on. Czego
tym razem chce ?
Odrzuciłam
połączenie i rzuciłam urządzenie na łóżko. Nerwowo
przechadzałam się w tę i z powrotem, a natłok myśli rozwalał mi
czaszkę.
- Czy to.. ?
- Tak.
Telefon znów się
odezwał. Tym razem odebrałam.
- Hej, kotku,
widziałem cię w telewizji !
- Nie mam
przyjemności z tobą rozmawiać.
- Ej Nel, przecież
to co było jest przeszłością. Oj raz się zdarzyło. Ja cie
kocham, nie ma dnia żebym nie myślał o naszych wspólnie
spędzonych chwilach..
- Nie ma dnia,
żebym nie myślała o tym co mi zrobiłeś – warknęłam z trudem
powstrzymując się od rzucenia telefonem o ścianę. - Żegnam.
Czerwona słuchawka.
Eric Brooks.
Członek kadry młodzieżowej piłki nożnej, w mojej starej szkole.
Były kapitan.
Były chłopak.
Pół roku temu
podczas imprezy u Lilian zachowywał się zbyt nachalnie – nie
wiem, czy coś brał, czy był pijany czy nie – nie obchodzi mnie
to. To nie usprawiedliwia tego co zrobił. Powiedziałam mu stanowcze
Nie. W odpowiedzi zawlókł mnie w kąt. Wyzywał, bił, dopiero
po paru minutach mój kolega z klasy zobaczył że coś jest nie tak.
Pomógł, ale rana w pamięci pozostaje.
- Nel. Zapomnij o
tym. Już więcej nie będzie cie nachodził. A nawet jeśli, to
Harry z nim upora.
- Co ? Harry ?
- Nie, Jaś Fasola.
Obudź się dziewczyno i zwróć uwagę na to, w jaki sposób na
ciebie patrzy. Zresztą reszta chłopaków też chętnie dałaby mu w
gębę.
Zdezorientowana
uwagą o Hazzie wróciłam do zasuwania walizek.
__________________________
Jak wiecie niedawno odeszła od nas wspaniała kobieta i artystka, jaką była Whitney Houston, dlatego ku jej pamięci postanowiłam, że Nel podczas przesłuchań wylosuje jej piosenkę.
Jeśli wy też dopiero zaczęliście ferie, to życzę wam udanego tarzania się po śniegu. Jutro ulepię z siostrą bałwany imitujące One Direction - Lou będzie zachwycony ze swojego nosa :D A bloggerom wracającym do szarej rzeczywistości jaką jest szkoła, życzę wytrwałości :)
___
P.s znowu o czymś zapomniałam xd Jak sądzicie, lepiej pisać rozdziały takiej długości czy krótsze ?
Subskrybuj:
Posty (Atom)